GKS Tychy. Mistrz Polski nadal w grze o Puchar Kontynentalny. Ujarzmili smoka!

GKS Tychy wykorzystał atutu własnego lodu i awansował do III rundy Pucharu Kontynentalnego! W decydującym meczu - po ponad dwóch i pół godzinach gry! - mistrz Polski okazał lepszy od Coventry Blaze.

Facebook?  | A może Twitter? 

Scenariusz turnieju rozpisany przed rozpoczęciem rywalizacji potwierdził się z czasem na lodzie. Zespoły Dunarei Galati i Partizana Belgrad zgodnie z oczekiwaniami wcieliły się w role statystów. Mało kto jednak przypuszczał, że mistrz Polski zleje najlepszy zespół Serbii aż 26:0. To była jatka i antyreklama hokeja na europejskim poziomie. Nie ma jednak co się pastwić nad Bogu ducha winnymi zawodnikami z Bałkanów, którzy przecież przyjechali na Śląsk tylko dlatego, że z gry w Tychach zrezygnowali wcześniej Bułgarzy i Turcy.

Po dwóch dniach spacerku dla zawodników GKS-u zaczęły się wreszcie schody, bo też Coventry Blaze - klub spod znaku ziejącego ogniem smoka - to już zupełnie inna półka. Ciekawie było już przed meczem, gdy około 200 fanów hokeja z Anglii głośno zagrzewało swój zespół do walki. Kibice GKS-y przyglądali się też przygrywce w ciszy, więc goście mogli odnieść mylne wrażenie, że w czasie gry też zdominują trybuny Stadionu Zimowego. Nic takiego jednak się nie stało. Tuż przed rozpoczęciem spotkania tyszanie wstali z miejsc i ryknęli tak głośno, że Anglicy złapali się za uszy.

GKS nie ma wielkiego doświadczenia w pucharowych rozgrywkach. To było drugie podejście Ślązaków do Pucharu Kontynentalnego. W 2005 roku GKS miał być gospodarzem turnieju II rundy, ale z powodu awarii lodowiska musiał bić się o awans na Litwie. Mistrz Polski pokonał wtedy gospodarzy Energije Elektrenai (9:2), zremisował ze Steauą Bukareszt (4:4), ale okazał się za słaby na HK Ryga (2:7), które awansowało dalej.

Początek meczu z Coventry pokazał, że na tyskim lodzie o awans będzie równie trudno. Nerwowo było już zanim sędzia rzucił na lód pierwszy krążek. W czasie prezentacji zawodnicy obu drużyn starli się na linii czerwonej, a że nie były to żarty najlepiej świadczy fakt, że po przepychance Boris Valabik, obrońca angielskiej drużyny, otrzymał dziesięć minut kary za niesportowe zachowanie jeszcze przed rozpoczęciem gry.

Niestety w pierwszej tercji też więcej było nieczystych zagrań i kar, niż płynnej gry w hokeja. Może to był sposób Coventry na GKS? Wyprowadzić z równowagi, poirytować. Ta wojna nerwów rozpoczęła się już przed spotkaniem, gdy Anglicy wybrali boks, który na co dzień zawsze zajmuje tyski zespół. Anglicy mieli do tego prawo, gdyż byli gospodarzem turniejowego spotkania. Dodajmy, że z szatni mieli bliżej do drugiego boksu, a jednak wybrali ten GKS-u...

We wcześniejszych meczach turnieju to tyszanie zawsze ustawiali sobie rywala w pierwszych minutach meczu. W finale już to nie wyszło. Więcej, to Coventry wyszło na prowadzenie już po 2 minutach i 35 sekundach gry, a bramkę strzelił Jordan Pietrus, czyli Kanadyjczyk polskiego pochodzenia, który w minionym sezonie grał jeszcze w Sanoku. GKS gniótł rywala, ale ten chaotyczny, brudny hokej sprzyjał Anglikom, którzy bronili się skutecznie i ze szczęściem, gdy krążek zatrzymał się na słupku. Jakby problemów było mało na początku trzeciej tercji jedna z nielicznych kontr Blaze przyniosła Anglikom drugie trafienie.

Tyszanie wrócili jednak do gry i po pięknych strzałach Mateusza Bryka i Jakuba Witeckiego doprowadzili do wyrównania. To jednak nie był koniec! GKS jeszcze przyśpieszył, a akcja duetu Witecki - Radosław Galant, która w końcu wyprowadziła tyszan na upragnione prowadzenie, była ozdobą całego turnieju.

W kolejnej fazie pucharowych rozgrywek zagra więc GKS! Rywalami mistrza Polski będą Szachtior Soligorsk (Białoruś), Rouen Dragons (Francja) i HK Kremenczuk (Ukraina). Zawody odbędą się we Francji w dniach 20-22 listopada.

Coventry Blaze - GKS Tychy 2:3 (1:0, 0:0, 1:3)

Bramki: 1:0 Pietrus (3.), 2:0 Quesnele (41.), 1:2 Bryk (46.), 2:2 Witecki (51.), 3:2 Galant (55.)

Coventry: Stewart; Jorgensen - Noble, Cowley - Tait - Venus; Quesnele - Valabik, Tanaka - Trimm, Robinson; Godfrey - Chalmers, Lukacevic - Pietrus - Lauzon oraz Fisher

GKS: Zigardy; Ciura - Kolarz, Bagiński - Galant - Witecki; Pociecha - Hertl, Łopuski - Rzeszutko - Kolusz; Bryk - Kotlorz, V~tek - Kartoszkin - Kogut; Majoch - Jeziorski, Bepierszcz - Kalinowski - Komorski

Kary: 60 - 38. Widzów: 2 500

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.