Stomil czy Arka? Kibic nie jest głupi i wie, kto jest lepszy

Przed Arką kolejne spotkanie ligowe w Gdyni (piątek, godz. 20.30). Rywal, Stomil Olsztyn, to zespół niewygodny, lecz w dołku bez zwycięstwa od pięciu starć. Żółto-niebiescy są zaś na fali wznoszącej. Nie znaleźli pogromcy od ośmiu meczów. - Kibic nie jest głupi i wie, kto teoretycznie jest lepszym zespołem. Ale zadecyduje dyspozycja dnia - ocenia szanse Arki jej napastnik Paweł Abbott.

Dawid Kowalski: Miałeś ustalone jakieś minimum zdobyczy bramkowej na ten sezon?

Paweł Abbott: Przed sezonem z prezesem rozmawialiśmy i wiem, że wymaga on ode mnie minimum dziesięciu bramek, a ja muszę się z tego wywiązać. Napastnicy są pazerni na bramki i jeśli tylko dojdę do tej magicznej dziesiątki, to na pewno będę starał się jak najwyraźniej przekroczyć ją.

Pazerność na bramki wzrosła? Dwa tygodnie nie grałeś przez pauzę za kartki. Chęć grania jest jeszcze większa?

- Można powiedzieć, że trochę świeżości się złapało. Jeden mecz odpocząłem i na pewno jeszcze bardziej chce się na boisko wrócić. Mam nadzieję tylko, że ze Stomilem będę grał. Potrzebuję tego.

Te warunki, które panowały w Bytowie, nieustające opady, tobie by odpowiadały? Taka wyspiarska pogoda, a ty na Wyspach grałeś.

- Zdecydowanie to nie była pogoda dla zawodników usposobionych technicznie. Taki Michał Nalepa miał ciężko, bo cokolwiek chciał zrobić, piłka stawała w kałuży. Musiałby je żonglerką przechodzić, a ja z kolei chyba główką (śmiech). A tak na poważnie mówiąc, warunki do grania mam, dobrze czuję się w powietrzu, potrafię się przepchnąć, więc z pewnością takie warunki bardziej sprzyjałyby mi. To był mecz, w którym więcej trzeba było grać górą, a nie dołem.

Grzegorz Lech ze Stomilu powiedział, że to wy będziecie zdecydowanym faworytem piątkowego meczu. Potwierdzasz?

- Jest taka moda, że ludzie chcą zdjąć z siebie presję, ale nie ma też co się oszukiwać. Kibic nie jest głupi i wie, kto teoretycznie jest lepszym zespołem, więc w pełni się z Grzegorzem Lechem zgodzę. Ale jak każdy wie, dyspozycja dnia może być w takiej sytuacji kluczowa, szczególnie w tej lidze.

W trakcie sezonu w Arce klaruje się jej atut - zespół. Mieliście upatrywać liderów w Miroslavie Bożoku i Marcusie da Silvie, a tymczasem cała drużyna potrafi poziomem dorównać tej dwójce. A jeśli już możemy mówić o liderze, to jest nim Michał Nalepa. Duży macie potencjał jednak jako zespół.

- Ta chemia między nami jest coraz bardziej widoczna. Czujemy się ze sobą na boisku bardzo dobrze, zgrywamy się znakomicie. Poza tym wachlarz w ataku jest przeogromny, paru piłkarzy ma po kilka bramek i na każdego można liczyć. Nie ma sytuacji, że wynik uzależniamy od dyspozycji jednego, dwóch piłkarzy. Będą kolejni, którzy ich zastąpią. I to jest nasza siła.

Chyba też tobie w Arce gra się lepiej niż rok temu. Nie piję już tyle do twojej skuteczności w poprzednich rozgrywkach [dwa gole - przyp. red.], ile samej boiskowej współpracy.

- Zdecydowanie jest różnica. Właśnie dlatego też nam nie szło w zeszłym sezonie. Była rewolucja składu i, niestety, potrzebny był czas na efekty. Teraz mamy za sobą drugi sezon grany razem.

Chyba możemy mówić o was jako o jednym z faworytów do awansu.

- Tak, na pewno. Nie będziemy uciekać od odpowiedzialności. Walczymy o awans, a jak się o niego gra, to nie powinno być presji, tylko dodatkowa motywacja. Ta liga i tabela pokazują, że mamy szanse, i głupio byłoby mówić, że nie gramy o awans.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.