- Transparent wisiał przez trzydzieści sekund i został szybko zdjęty - mówi rzecznik Lecha
Poznań Łukasz Borowicz i dodaje, że klub dowiedział się o karze w piątek rano z korespondencji z UEFA. Komisja Kontroli, Etyki i Dyscypliny Europejskiej Unii Piłkarskiej już po raz czwarty w tym sezonie ukarała poznański klub.
Lech zresztą sam na swojej stronie internetowej skrupulatnie wylicza, ile już musiał przelać na konto UEFA. Kolejno były to: 80 tys. zł za transparent podczas meczu w Sarajewie, 160 tys. zł za odpalenie rac podczas spotkania z FC Basel przy Bułgarskiej oraz 200 tys. zł za wznoszenie zakazanych na stadionach okrzyków w trakcie wyjazdowego spotkania ze Szwajcarami. Za to ostatnie zachowanie Kolejorz będzie miał też zamknięty stadion
5 listopada, gdy do Poznania przyjedzie Fiorentina. Wraz z piątkową grzywną to już w sumie 540 tys. zł kar finansowych, do których należy jeszcze doliczyć stratę potencjalnych wpływów z biletów na mecz z Włochami w Lidze Europejskiej.
Od tej ostatniej kary Lech Poznań się odwołał, a UEFA ma podjąć decyzję w środę.
Przypomnijmy, że kilka tygodni temu kluby, które startują w europejskich pucharach, zgodziły się oddać po 1 euro od każdego biletu sprzedanego na pierwszy mecz w fazie grupowej. W przypadku Lecha Poznań był to pojedynek z Belenenses Lizbona. Część kibiców zbojkotowała mecz (na trybunach było niecałe osiem tysięcy ludzi), nie było też zorganizowanego dopingu. Na stadionowej promenadzie zawisł na krótko transparent z przekreślonym półksiężycem (symbolem islamu) oraz napisem "Stop Islamizacji".