Marcin Ferdzyn, prezes Widzewa, o trenerze: "Czekam na efekty wiosną"

Mimo porażek, prezes Widzewa Marcin Ferdzyn wciąż wierzy w trenera Marcina Płuskę. Efekty pracy powinny przyjść wiosną.

Maciej Nowocień: Jest pan zadowolony z zatrudnienia trenera Marcina Płuski?

Marcin Ferdzyn: Jak najbardziej. Dlaczego mam nie być?

Pod jego wodzą Widzew widzew przegrał trzy ostatnie mecze.

- Ale przecież od początku sezonu gramy słabo.

Tyle że wcześniej Widzew wygrywał. Teraz przegrywa.

- Niestety, to jest konsekwencja plagi kontuzji. Gdy wypadają nam Princewill Okachi, Damian Dudała, Adrian Budka, Damian Kozieł i młodzieżowcy, to po prostu nie ma zespołu. To nie jest wina trenera, ale jego inwentarza.

Ale żeby awansować, trzeba wygrywać.

- Na razie mamy dwie ligowe porażki za kadencji trenera Płuski. Niestety, kontuzje powodują, że mamy słabszą obronę. Nie jestem w stanie zakontraktować już nowych zawodników.

Widzew nie strzelił gola od trzech ostatnich meczów.

- Ale przecież my od początku sezonu nie strzelaliśmy wiele tych goli. Trzeba mieć do tego dobre podania. Przeanalizujmy wyniki od początku sezonu: 1:0 z Pajęcznem, 2:0 z Zelowem, 2:1 ze Rzgowem, 0:0 z Kleszczowem, 1:0 ze Szczercowem, 1:1 z Paradyżem, 0:0 z Przedborzem, 1:2 z Bełchatowem. Po meczu z PGE GKS II trener Witold Obarek rzucił ręcznikiem, co też nie przeszło bez echa w drużynie. Dopiero w kolejnym meczu w Nieborowie strzeliliśmy trzy gole, ale wtedy mieliśmy już Kamila Zielińskiego. We wcześniejszych meczach mieliśmy też sporo szczęścia, że wygrywaliśmy. Stal Głowno, którą ograliśmy 5:1, nie była najlepszym zespołem. Do tego doszła gorąca atmosfera na stadionie.

Wszystko zaczęło się od słabego meczu z LKS Rosanów.

- Dostaliśmy wówczas dwie czerwone kartki, a Kamil Zieliński miał problemy ze zdrowiem po meczu ze Stalą. Nie było Adriana Budki, tak samo jak Kamila Bartosa. Dłuższy czas kontuzjowany jest już Łukasz Fornalczyk, a to też kluczowy zawodnik dla naszej drużyny. Na kolejny mecz z Wartą Jutrzenka za kartki wypadł Okachi. Potem w pucharowym meczu z KS Kutno kontuzji doznał Damian Dudała, czyli podpora obrony. Proszę też zauważyć, że Mariusz Milczarek, Budka czy Zieliński nie przygotowywali się z drużyną do sezonu. Gdy wypadają ze składu kluczowi zawodnicy, to przychodzi porażka. IV liga polega na walce.

To jasne. Chodzi o to, że zawodnicy nie potrafią grać ataku pozycyjnego, a trener im to narzuca.

- Widziałem odprawy, mam do nich pełny wgląd. W Kleszczowie mieliśmy grać ofensywnie, a nie do końca tak było. Na pewno piłkarze próbują, ale nie zawsze im to wychodzi.

A propos walki, to mówi się, że nie wszystkim zawodnikom wystarczająco zależy na grze.

- Ja to widzę na boisku. Wiem, że ci piłkarze chcą współpracować, ale nie zawsze im wychodzi. Na pewno trener nikogo nie skreśla. Każdy ma białą kartę.

Gra Widzewa jest bardzo przewidywalna. Rywale na wasze mecze przyjeżdżają świetnie przygotowani.

- Zdaję sobie z tego sprawę. Większość rywali prześwietliła naszą grę.

Nie uważa pan, że w takim wypadku trener powinien więc zareagować?

- W niedzielę w meczu z Mazovią zagra już Adrian Budka, czyli kluczowy zawodnik w zespole. W takim wypadku całkiem inaczej będzie wyglądała gra Okachiego czy Zielińskiego. Pechowo trafiło nam się z kontuzją Damiana Kozieła, bo jest problem z młodzieżowcami. Dwóch z nich musi być na boisku, a to też jest dla nas ograniczenie.

Nie kończy się panu cierpliwość?

- Nie. Trener Płuska jest z nami niecały miesiąc. Drużynę dotknęła plaga kontuzji. To naprawdę ciężkie zadanie. Nawet niektórzy byli piłkarze Widzewa nie chcą do nas przyjść, bo widzą, jaka presja na nas ciąży. Czekam na rundę wiosenną. Wtedy będzie widać jakieś ruchy naszego trenera. Jeśli uda się sprowadzić zawodników, których chcemy, i spokojnie przepracujemy okres przygotowawczy, to będzie dobrze. Latem budowaliśmy zespół trochę z łapanki, dlatego nie wszystko było tak, jak należy. I to nie jest wina trenera Obarka, tylko braku czasu.

Nie obawia się pan, że wiosną na walkę o awans może być już za późno?

- Obawiam się, ale co mi pozostaje? Będziemy robić wszystko, by awansować do III ligi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.