Pięciokrotny mistrz Polski o kolejne medale w tym sezonie nie powalczy. Zagłębie czeka walka o utrzymanie, ale prezes Leszek Tokarz nie traci nadziei, że zbuduje silny klub.
Leszek Tokarz, prezes klubu: - Stawiam, że nadal mamy najwięcej młodych, wychowanych w klubie, graczy spośród wszystkich drużyn rywalizujących w ekstralidze. Z tych dziewięciu miejsc pięć zajęli obcokrajowcy. Musimy szukać zawodników z zewnątrz, bo jednak potencjał hokeistów z Sosnowca jest zbyt mały, żeby rywalizować w ekstralidze.
- To prawda. Kiedyś obowiązywała zasada, że obcokrajowiec musi być dwa razy lepszy od Polaka. Jakość jednak kosztuje, a nas na to nie stać.
- Moglibyśmy tak zrobić, ale wtedy nie gralibyśmy na cztery, tylko trzy piątki. A tak też meczów się nie wygra. Zagłębie potrzebuje zawodników. Liderów. Wierzymy, że nasi obcokrajowcy jeszcze wywiążą się z tej roli.
- To by się pan zdziwił! W Sosnowcu nie stać nas na takie kontrakty. Bierzemy zawodników młodych lub takich, których inni - czytaj bogatsi - nie chcieli. Rosjanin Nikita Markowski był liderem swojej młodzieżowej drużyny w Rosji. Na telefonie jest kolejny zawodnik z Rosji, który znalazł się najlepszej piątce sezonu w młodzieżowym KHL-u. Szukamy. Nie czekamy z założonymi rękami.
- Zapewniam, że przyjdzie czas na rozliczenia. Na razie jeszcze czekamy.
Wróćmy jeszcze do "zespołu wychowanków". Dlaczego w kadrze nie ma dziś Łukasza Kisiela, Sebastiana Bacy, Mateusza Białka, Kamila Duszaka, Tomasza Dzwonka, Łukasza Podsiadło, Michała Stokłosy, Mateusza Krupińskiego... a jest zaciąg z Warszawy?
- Każdy przypadek jest inny. Część zawodników nie dogadała się z klubem. Kolejni nie byli w stanie pogodzić gry z pracą. Inni po prostu nie chcieli grać dłużej w hokeja. Tak było chociażby z Bacą, który w pewnym momencie wyraźnie powiedział, że rezygnuje z gry. Potem zmienił zdanie. Stwierdziłem więc, że drzwi do szatni są dla niego otwarte. Nie zdecydował się, a potem odnalazł się w Dębicy.
- Uznaliśmy, że nie pomoże teraz drużynie.
- Też zauważam, że drużynie brakuje stabilizacji. Po wygranym meczu w Oświęcimiu liczyłem, że pójdziemy za ciosem i ogramy Orlika. Czy jednak brakuje nam sił? W meczu z zespołem z Opola zespół walczył najmocniej w trzeciej tercji, więc trudno obronić taką tezę. Faktem jest jednak, że wcześniej graliśmy bardzo nerwowo.
- Postawiliśmy sobie za cel ogrywanie wychowanków. Młodych ludzi, którzy dopiero uczą się hokeja na poziomie ekstraligi. Już widać, że część z nich temu zadaniu nie podoła. Brakuje im techniki. Szybkości. Niewiele na lodzie widzą. Wciąż jednak wierzę, że uda nam się wyselekcjonować po tym sezonie grupę - powiedzmy dziesięciu zawodników - która będzie zaczynem drużyny na kolejne rozgrywki.
Naszym problemem jest brak liderów. Poniżej oczekiwań na pewno grają Tomek Kozłowski, czy Łukasz Rutkowski, których widziałem w tej roli. Młodzi nie mają się od kogo uczyć. Stąd i poszukiwania i transfery kolejnych obcokrajowców.
- Zapewniam, że rządzimy się bardzo tanio. Nie wiem jednak jak to będzie, bo pieniędzy zawsze jest za mało...