GKS Tychy. Grzegorz Bednarski: Nie będzie żadnego ultimatum

- Nasz zespół wciąż jest poraniony po minionym sezonie. Spadek zawsze odciska się na psychice drużyny - uważa Grzegorz Bednarski, prezes GKS-u Tychy.

ŚLĄSK.SPORT.PL w mocno nieoficjalnej wersji. Dołącz do nas na Facebooku >>

GKS Tychy wciąż gra poniżej oczekiwań. Zespół, który w cuglach miał wrócić do pierwszej ligi, na razie jest tylko drugoligowym średniakiem. - Wszyscy czujemy niedosyt. Cały czas jednak uważam, że tej drużynie może pomóc pozytywna motywacja - mówi Grzegorz Bednarski, prezes klubu.

Tyszanie w trzech ostatnich meczach zdobyli tylko dwa punkty. Do lidera - zespołu Stali Mielec - tracą już osiem punktów. - Straty do kolejnych miejsc premiowanych awansem nie są duże, ale przecież nie o to chodzi, żeby się pocieszać, a znaleźć pomysł na to, żeby to inni patrzyli na nasze plecy - dodaje.

Złość kibiców skupia się przede wszystkim na piłkarzach. Czy na zaufanie zarządu klub wciąż mogą liczyć trener Kamil Kiereś i dyrektor sportowy Wojciech Szala? - Osobiście uważam, że stawianie w naszej sytuacji ultimatum mija się z celem. Powiesić miecz nad czyjąś głową jest łatwo, ale konsekwencje są już poważne. Motywacja może być pozytywna i negatywna. Moim zdaniem nasz zespół wciąż potrzebuje tych dobrych bodźców. Nie chcę szukać łatwych usprawiedliwień, ale w kilku meczach zwyczajnie zabrakło nam szczęścia. Spotkania z Legionovią, Kotwicą Kołobrzeg, a ostatnio w Brzesku mogły, a nawet powinny zakończyć się inaczej. Liczę, że wyczerpaliśmy już limit błędów. Czekam na pozytywną odmianę. Teraz przed nami mecz z Nadwiślanem Górą, w którym bezapelacyjnie czekam na trzy punkty. Potem czekają nas trudne spotkania z górą tabeli, czyli Stalą Mielec, Radomiakiem, Siarką Tarnobrzeg i Wisłą Puławy. To będą mecze z drużynami, które chcą grać w piłkę. Liczę więc, że nie będzie murowania bramki, tylko walka cios za cios, a twierdzę, że w takiej walce będziemy czuć się dobrze. Nasz zespół wciąż jest poraniony po minionym sezonie. Spadek zawsze odciska się na psychice drużyny. Zespół wciąż jest w budowie, ale z czasem wyjdzie na prostą i będzie grał na miarę naszych oczekiwań. Przeżywamy teraz kryzys, ale pocieszające jest to, że remisujemy, a nie przegrywamy - mówi prezes.

Bednarski liczy się również z tym, że słabsze wyniki spotkań odbiją się na frekwencji na nowym stadionie w Tychach. A przypominamy, że w tym sezonie GKS zgromadził już na trybunach ponad 11 tysięcy widzów. - W obecnych realiach o poprawienie takiego wyniku będzie trudno. Kibice chcą oglądać zwycięski zespół i trudno się temu dziwić. W naszym wypadku walka idzie bowiem nie tylko o kolejne zwycięstwa i awans. Zależy nam, żeby stadion żył i zapełniał się kibicami. Po to przecież został wybudowany - kończy Bednarski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.