Pogoń nadal szuka optymalnego ustawienia. Jest kilka problemów i znaków zapytania

Pogoń Szczecin jest na finiszu przygotowań do meczu z Zagłębiem Lubin. Zestawienie wyjściowej jedenastki na to spotkanie to spora zagadka.

Zmiany w składzie na mecz z "Miedziowymi" najprawdopodobniej będą. Trener Czesław Michniewicz sprawiedliwym okiem spogląda na postawę zawodników na treningach, dlatego ci, którzy minione dwa tygodnie przepracowali sumiennie, mogą liczyć na swoją szansę. W poniedziałek nastąpią jednak także roszady wymuszone. Opiekun granatowo-bordowych na pewno nie będzie mógł skorzystać z Karola Danielaka. - Nabawił się kontuzji mięśni brzucha i w poniedziałek nie zagra. W związku z tym nie będzie go w meczowej osiemnastce.

Jego miejsce w kadrze zajmie rekonwalescent Wladimer Dwaliszwili. Noga Gruzina już się zagoiła i 29-latek jest gotowy do gry. Poniedziałkowy mecz najprawdopodobniej zacznie jednak na ławce rezerwowych. Chyba że ze składu wypadnie Rafał Murawski. Losy kapitana rozstrzygną się dopiero w niedzielę. Środkowy pomocnik od sparingu ze Świtem Skolwin zmaga się bowiem z urazem łydki i nie trenował z drużyną.

- Jeśli wyjdzie na przedmeczowy rozruch w niedzielę, to będzie w meczowej osiemnastce. Jeśli nie, to będziemy musieli szukać alternatywy. Badanie nic poważnego nie wykazało, ale na pewno nie będziemy ryzykować pogłębienia urazu. Byłaby to wielka strata, ale mamy nadzieję, że Rafałowi uda się dojść do siebie - mówi Michniewicz.

Jaka jest więc alternatywa dla Murawskiego?

- Chociażby Michał Walski, który dobrze wygląda w ostatnim czasie. Mamy kilka opcji i do nich się przymierzamy. Zawsze możemy też cofnąć Akahoshiego i wtedy zrobi się miejsce jeszcze dla jednego ofensywnego piłkarza z przodu - tłumaczy trener, który jest przygotowany na wypadek absencji "Murasia".

Do środka pomocy na pewno nie wróci Sebastian Rudol, który zostaje na prawej obronie. Jak przy okazji każdego spotkania, spore wątpliwości są też przy obsadzie skrzydeł. Jedno z nich jest zarezerwowane dla Adama Frączczaka, natomiast o miejsce na drugiej flance walczy trzech zawodników. Największą chrapkę na granie ma z pewnością Miłosz Przybecki, który chciałby coś udowodnić swojemu byłemu klubowi. - Miłosz od wtorku powtarza, że jest w dobrej formie. To, że gramy przeciwko Zagłębiu, wcale nie oznacza, że wyjdzie w pierwszym składzie. Rozpatrujemy na skrzydłach kilka wariantów, jak to przed każdym spotkaniem. Walczy o miejsce z Patrykiem Małeckim i Takuyą Murayamą - mówi trener.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.