Naprzód Janów. Taniej byłoby grać wyłącznie na wyjazdach

W Katowicach snują plany budowy wielkiego hokejowego dream teamu. Tymczasem przed sezonem padł HC GKS Katowice, a teraz dogorywa Naprzód Janów.

Jesteś kibicem z Górnego Śląska? Dołącz do nas na Fejsie! >>

Na początek zaznaczamy, że nie mamy zamiaru straszyć. Naprzód jest dziś najsłabszą drużyną w ekstralidze. Słabszą nawet od dzieciaków z SMS-u Sosnowiec. W Janowie brakuje zawodników, sprzętu i pieniędzy na wypłaty. Naprzód jednak na pewno przetrwa. Nie zostanie wycofany z rozgrywek. Może co najwyżej dokończyć sezon grając juniorami.

Jeżeli ta informacja zadowala władze miasta, to w tym momencie mogą już przestać czytać dalej. Mogą następnym razem zamknąć drzwi przed nosem Janusza Grycnera, prezesa klubu, który ciągle marudzi o kolejne pieniądze i dotacje. No bo przecież klub przetrwa, więc w czym rzecz?

Tyle, że Katowice miały przecież inny plan. Chciały silnego hokeja. Jak miał się nazywać ten klub? Skrzydła? HC Silesia? Generalnie miała być paka nie tylko na polskie realia, a na całą Europę.

Drogi do tego celu nie wytrzymał GKS, a teraz nosem po lodzie jedzie również Naprzód. Zespół z Janowa przegrywa, a jego mecze ogląda garstka osób. - Doszło do tego, że nie opłaca nam się organizować meczów na własnym lodzie. Do każdego spotkania dokładamy trzy, cztery tysiące złotych. A meczów jest przecież sporo. Organizacja jednego spotkania, to wydatek siedmiu, ośmiu tysięcy złotych. Najwięcej pochłaniają oczywiście wydatki na sędziów i służby ochroniarskie. Z ochroną mamy na tyle dobrze, że to także partner klubu. Gdyby jednak widzów na naszych meczach było więcej, to dzięki takiej umowie zostawałyby dodatkowe pieniądze w kasie klubu. Tak, to tylko dokładamy. Rok temu wyglądało to lepiej. Zespół grał ambitniej, wygrywał. A teraz... ktoś może powiedzieć - "Dlaczego biednyś? Bo głupiś. A dlaczego głupiś? Bo biednyś". I to koło się zamyka - mówi z przygnębieniem Janusz Grycner.

Prezes Naprzodu nie wierzy, że "wielki klub hokejowy z Katowic" wystartuje w rozgrywkach od kolejnego sezonu. - Coś się o tym mówi, ale konkretów wciąż brak. Cały czas wraca pytanie, gdzie miałby rozgrywać swoje mecze taki zespół. Mówi się o katowickim Spodku, jakby nie pamiętając o tym, że w dużej hali nie ma lodowiska, a jego budowa i utrzymanie pochłonie w skali roku miliony złotych - mówi Gryncer, który nie traci nadziei, że zespół na miarę medali mistrzostw Polski można zbudować w oparciu o Naprzód. - Na pewno mamy ludzi i doświadczenie, którzy sprostaliby takiemu wyzwaniu. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że z GKS-em - chociaż akurat teraz go nie ma - nie wygramy - dodaje.

Więcej o:
Copyright © Agora SA