Zagłębie - Śląsk. Kto gra chimerycznie? Co wiemy po piłkarskich derbach regionu

Piłkarskie derby regionu pokazały, że Śląsk nadal gra chimerycznie. A w Zagłębiu kluczowe role odgrywają doświadczeni zawodnicy.

Niedzielny mecz Zagłębia Lubin ze Śląskiem Wrocław zakończył się sprawiedliwym remisem 1:1. Żadna z drużyn nie zasłużyła w tym spotkaniu na zwycięstwo. Po tej rundzie spotkań obie drużyny utrzymały swoje pozycje, które zajmowały przed derbami. Zagłębie nadal jest na 5. miejscu, tracąc do liderującego Piasta Gliwice 11 punktów. Z kolei Śląsk z 13 punktami zajmuje 12. miejsce, mając nad otwierającym strefę spadkową Górnikiem Zabrze sześć "oczek" więcej.

Co z tym Śląskiem?

Drużyna Tadeusza Pawłowskiego w ostatnich tygodniach zatraciła swoją wyrazistość. W minionym sezonie wrocławianie słynęli z widowiskowej gry z dużą liczbą podań, wymiennością pozycji i kreowaniem sobie wielu podbramkowych okazji.

Dziś gra Śląska w ofensywie wygląda chaotycznie. Często opiera się na indywidualnych akcjach poszczególnych graczy. W meczu z Zagłębiem prym w indywidualnej grze wiódł Flavio Paixao. Portugalczyk ostatecznie do bramki trafił, ale równie dobrze mógł derby zakończyć nawet z hat-trickiem.

- Odwróciliśmy wynik, za co chłopakom należą się brawa, choć myślę, że gdyby Flavio Paixao miał więcej szczęścia lub umiejętności, mógłby strzelić trzy bramki - mówił po meczu Tadeusz Pawłowski, trener Śląska.

Spore wahania formy ma natomiast napastnik Kamil Biliński. Wychowanek Śląska mecze dobre przeplata słabymi. W minionej kolejce w starciu z Piastem Gliwice (porażka Śląska 1:2) był jednym z jaśniejszych punktów zespołu. W Lubinie wypadł słabo i póki co w ligowej hierarchii snajperów jest co najwyżej graczem średniego formatu.

Niewiele dobrego można powiedzieć również o wracającym po kontuzji Mateuszu Machaju. Pomocnik zagrał w niedzielę od pierwszej minuty, ale ewidentnie nie potrafił sobie znaleźć miejsca na boisku. Nie tylko nie wspomagał kolegów w grze obronnej, ale nie potrafił też wykreować żadnej okazji w ataku. W konsekwencji opuścił boisko już w 55. minucie. Zastąpił go Jacek Kiełb, który również nie zachwycił.

Spore problemy piłkarze Pawłowskiego nadal mają w grze obronnej. W niedzielę stracili tylko jedną bramkę, ale lubinianie niezłych okazji bramkowych mieli kilka, lecz zawodziła ich skuteczność. Kilku defensywnych graczy Śląska miewa ostatnio problemy z koncentracją. W grze obronnej wrocławian brakuje pewności siebie i zdecydowania. Piłkarzy defensywnych momentami nie wspiera też bramkarz Mariusz Pawełek.

Na słowa pochwały po niedzielnym meczu zasługuje organizacja gry wrocławian po stracie piłki. W dużej mierze wynikała ona z wystawienia aż trzech defensywnych pomocników. Tomasz Hołota, Marcel Gecov i Adam Kokoszka dobrze radzili sobie w środkowej strefie boiska, dzięki czemu ataki lubinian ograniczały się niemal wyłącznie do gry skrzydłami.

O co gra Zagłębie?

Swoje problemy, mimo dobrej pozycji w tabeli, ma również Zagłębie. Udowodniła to szczególnie pierwsza połowa spotkania ze Śląskiem. Wrocławianie umiejętnie radzili sobie z dynamicznymi skrzydłowymi "Miedziowych". A to oni od początku tego sezonu są największym zagrożeniem lubinian. W pierwszej części meczu podopieczni Piotra Stokowca momentami byli bezradni w atakach.

Sytuacja odmieniła się dopiero w drugiej połowie meczu. Przyczynił się do tego w sporej mierze Krzysztof Janus. Skrzydłowy Zagłębia swoją grą sprawił, że w Lubinie nikt nie pamięta już o Szymonie Pawłowskim, który dwa lata temu odszedł do Lecha Poznań. Wcześniej przez długi czas był największą gwiazdą "Miedziowych".

Dziś ataki Zagłębia napędza Janus. 29-latek do Lubina trafił latem z pierwszoligowej Wisły Płock. W pierwszych spotkaniach prezentował się przeciętnie, ale od kilku tygodni stanowi o sile ofensywnej lubinian.

Na uznanie zasługuje też boczny obrońca Dorde Cotra. Serb w meczu ze Śląskiem zanotował asystę przy bramce Papadopulosa, a przy odrobinie szczęścia sam również mógł wpisać się na listę strzelców. Piłka po jego mocnym strzale odbiła się od słupka. Poza tym Cotra był nie tylko bardzo groźny w ofensywie, ale mocno pracował w obronie. Zawodnik w trakcie meczu zanotował aż 35 wygranych piłek. To niemal tyle, ile pojedynków wygrali dwaj boczni obrońcy Śląska Paweł Zieliński i Dudu Paraiba (obaj wygrali 38 piłek).

Jednym z wyróżniających się graczy od kilku kolejek jest napastnik Michal Papadopulos. Czech w niedzielę zaliczył swoje szóste trafienie w tym sezonie i jest wiceliderem klasyfikacji strzelców.

Przy okazji warto też odnotować. że podczas derbów zadowalająca była frekwencja. Pojedynek Zagłębia ze Śląskiem oglądało prawie 10,5 tys. kibiców. Dla liczącego nieco ponad 70 tys. mieszkańców Lubina, to bardzo dobry wynik. Byłby jeszcze lepszy, ale w niedzielę na stadionie z powodu zakazu wyjazdowego zabrakło kibiców Śląska.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.