Po meczu Zagłębia Lubin ze Śląskiem Wrocław: Nikt nie może narzekać

Piłkarskie derby regionu pomiędzy Zagłębiem Lubin i Śląskiem Wrocław nie zachwyciły poziomem. Remis 1:1 jest wynikiem sprawiedliwym.

Pierwsza połowa piłkarskich derbów Dolnego Śląska rozczarowała. Obie drużyny grały ze spory respektem, uważając przede wszystkim na to, by goli nie tracić. W efekcie mało było emocji, dużo piłkarskich szachów, a chwilami także chaosu. Piłkarzom obydwu drużyn zdarzało się popełniać proste błędy, było dużo strat. Śląsk nie miał problemów z utrzymywaniem się przy piłce, dłużej rozgrywał swoje akcje, ale niewiele konkretnego z tego wynikało.

Z kolei Zagłębie było nieco bezradne, gdyż wrocławianie zneutralizowali ich największy atut ofensywny - szybkie akcje skrzydłami. Śląsk po stracie piłki mądrze cofał się na swoją połowę, zagęszczał strefę przed polem karnym, a bezradni lubinianie nie mieli sposobu, aby sforsować tę defensywę.

Najgroźniej było po rzutach rożnych, kiedy niecelnie strzelał Kokoszka ze Śląska i celnie Krzysztof Piątek z Zagłębia, ale Pawełek był na miejscu. Tuż przed przerwą na szarżę prawą stroną zdecydował się Flavio Paixao. Z dziecinną łatwością poradził sobie z Dąbrowskim, oszukał Cotrę i będąc już przed Forencem, nie trafił z kilku metrów w bramkę. A jeszcze obok siebie miał stojącego przed pustą bramką Bilińskiego. To była najlepsza sytuacja Śląska w pierwszej połowie.

W pierwszych pięciu minutach po przerwie było więcej emocji niż w całej pierwszej połowie. Najpierw ładną akcję gospodarzy w polu karnym Śląska zakończył atomowym strzałem Cotra i trafił w słupek. Chwilę później Janus świetnie wrzucił piłkę, najwyżej wyskoczył do niej Papadopulos. Po jego strzale piłka trafiła jeszcze w nogę Celebana i wtoczyła się do bramki obok zdezorientowanego Pawełka.

Trener Tadeusz Pawłowski zareagował, od razu wprowadzając na boisko ofensywnych Kiełba i Grajciara. Śląsk starał się doprowadzić do remisu, ale i Zagłębie miało swoje okazje. Kolejny raz - po dośrodkowaniu Cotry - główkował Papadopulos, jednak tuż obok bramki.

W 67. min idealnej okazji do wyrównania nie wykorzystał Paixao, którego piłka "poszukała" w polu karnym po oskrzydlającej akcji Grajciara. Portugalczyk nieatakowany miał kilkanaście metrów do bramki i fatalnie przestrzelił. Ale w 79. min Paixao zrehabilitował się za wcześniejsze pudła i gola wreszcie zdobył. Wystartował do zagranej przez Pawelca z głębi pola piłki - błąd popełnił Tosik. a potem ociężały Dąbrowski - i Portugalczyk po kilkudziesięciometrowym rajdzie, będąc sam przed Forencem, pewnie pokonał bramkarza lubinian.

W końcówce gry zdecydowanie dominowało Zagłębia, które miało okazje do zdobycia zwycięskiego gola. Jednak lubinianom brakowało albo zdecydowania, albo skuteczności. Świetnie radził sobie też Pawełek. W doliczonym czasie gry piłkę meczową miał Tosik, ale nie trafił w bramkę i derby zakończyły się remisem.

Po tym meczu beniaminek Zagłębie pozostał w górnej części tabeli i jest na piątym miejscu. Śląsk może się cieszyć, że remisując w Lubinie, nie przegrał trzeciego z kolei meczu w ekstraklasie. Jednak wrocławianie są dopiero na 12. miejscu w tabeli, co jest sporym rozczarowaniem.

KGHM Zagłębie Lubin - Śląsk Wrocław 1:1 (0:0)

Bramki: 1:0 - Papadopulos (49.), 1:1 - Flavio Paixao (79.)

KGHM Zagłębie: Forenc - Todorowski, Dąbrowski, Guldan, Cotra - Janus (87. Woźniak), Kubicki Ż, Tosik Ż, Janoszka (81. Vlasko) - K. Piątek (71. Ł. Piątek), Papadopulos.

Śląsk: Pawełek - Zieliński, Pawelec,, Celeban Ż, Dudu - Paixao, Kokoszka Ż, Hołota Ż, Gecov (55. Grajciar), Machaj (55. Kiełb) - Biliński (83. Idzik).

Sędziował Bartosz Frankowski. Widzów 10482.

Więcej o:
Copyright © Agora SA