To nie jest sport dla biednych ludzi. Rodzice płacą za polską reprezentację

?Bardzo dziękuję politykom, że jestem zmuszona samodzielnie zapłacić za reprezentowanie Polski przez mojego syna na mistrzostwach Europy w akrobatyce. Koszt to 5 tys. zł? - taki wpis zamieściła na Facebooku matka jednego z najzdolniejszych rzeszowskich juniorów.

Zdolny i utytułowany młody akrobata z Rzeszowa zabrał na Mistrzostwa Europy w Niemczech toster, bo nie stać go na wykupienie wyżywienia. Jego mama zapłaciła za wyjazd, by mógł zdobywać laury dla polskiej reprezentacji, w sumie 5 tys. zł. To sporo ponad jej miesięczne zarobki, pracuje w szkole. Sama musiała kupić nawet koszulkę polskiej reprezentacji z orzełkiem.

Joanna Szczerbaty jest bardzo szczęśliwa i dumna z utalentowanego syna, który występuje w kadrze narodowej. Ale prawie płacze, gdy opowiada, ile wyrzeczeń kosztuje ją rozwijanie talentu syna. Tymczasem z sukcesów 17-letniego Aleksandra Szczerbatego może być dumna nie tylko mama, także miasto i całe Podkarpacie, nie mówiąc o tym, że godnie reprezentuje polski sport za granicą. Jednak za udział w zawodach, gdzie Olek zdobywa sukcesy, płaci tylko ona.

- Najpierw musiałam zapłacić za wyjazd na zgrupowanie kadry narodowej kilkaset złotych. Prosiliśmy o wsparcie urząd marszałkowski, ale odpowiedziano nam, że syn może równie dobrze trenować w Rzeszowie. To przecież zgrupowanie kadry, nie zwykłe treningi - opowiada pani Joanna. Urząd marszałkowski odmówił także dofinansowania wyjazdu na mistrzostwa Europy w niemieckiej Riesie - "z braku środków".

Olek trenuje w Klubie Akrobatyki Sportowej AZS Uniwersytetu Rzeszowskiego. Występuje w dwójce mieszanej z Wanesą Kamińską. Pojechali razem z trenerką Brygidą Sakowską-Kamińską. - To bardzo utalentowani młodzi ludzie. Zresztą nie tylko ta para. Juniorzy rzeszowskiej akrobatyki wyróżniają się na tle Polski - mówi Tadeusz Kaplita, prezes Podkarpackiego Okręgowego Związku Akrobatyki Sportowej. - W sumie na mistrzostwa do Riesy pojechało z Rzeszowa dziewięć osób. My jako związek nie mamy środków, ale pisaliśmy pisma z prośbą o wsparcie finansowe do urzędu marszałkowskiego i urzędu miasta. Tylko miasto nam odpowiedziało - mówi prezes Kalita. Jak dowiedzieliśmy się w urzędzie miasta - dofinansowanie wyniosło 4 tys. zł dla całej 9-osobowej reprezentacji na mistrzostwa.

- Ministerstwo Sportu i Turystyki dofinansowuje udział sportowców w międzynarodowych zawodach, ale tylko seniorów. Olek mógłby być seniorem, ale jego partnerka nie ma jeszcze 15 lat, dlatego występują w kategorii juniorów i nie mogą dostać dofinansowania - dodaje.

Prezes podkreśla, że lepiej jest jeśli chodzi o pomoc w finansowaniu zawodów krajowych: - Na wyjazdy w Polsce dostajemy dofinansowanie z urzędu marszałkowskiego, sięgające nawet 70 proc. kosztów wyjazdów. Problem jest tylko z wyjazdami za granicę. Prawda jest taka, że wyjazdy na zawody zagraniczne finansują rodzice, oni też szukają sponsorów - podsumowuje.

To paradoks, bo przecież bardziej wartościowa jest promocja na arenie międzynarodowej niż ogólnopolskiej. Tym bardziej że wypromowanie Rzeszowa na międzynarodowych zawodach jako liczącego się ośrodka akrobatyki, mogłoby wesprzeć zabiegi prezesa Kaplity o organizację mistrzostw Europy za dwa lata właśnie w Rzeszowie.

- Jest bardzo ciężko. Mamy spore sukcesy, ale nikt tego nie docenia - przyznaje Brygida Sakowska-Kamińska, trenerka w KAS AZS UR. - Nasz klub dostaje dotację z urzędu miasta, ale ona nawet nie pokrywa w całości kosztów wynajmu sali do treningów. Nie prowadzimy działalności gospodarczej, nie możemy więc zarabiać. Jako klub nie jesteśmy więc w stanie sfinansować wyjazdów naszych najzdolniejszych zawodników - mówi. Jej zdaniem niejasne są zasady udzielania finansowego wsparcia zarówno w Polskim Związku Akrobatyki, jak i w urzędzie marszałkowskim: dlaczego nie ma środków akurat dla akrobatów, skoro mają na swoim koncie już wiele sukcesów?

Kto może liczyć na wsparcie urzędu marszałkowskiego wyjaśnia Tomasz Leyko, jego rzecznik: - Urząd Marszałkowski nie dofinansowuje wyjazdów zagranicznych sportowców, nie leży to w jego kompetencjach. Udziela natomiast dotacji związkom sportowym. Podkarpacki Związek Akrobatyki na rok 2015 otrzymał 65 tysięcy zł. Te pieniądze mogą być przeznaczone na wyjazdy, które mają związek z procesem szkolenia młodzieży. W ramach budżetu przeznaczonego na promocję województwa, Urząd Marszałkowski zleca działania promocyjne podczas wydarzeń sportowych o charakterze międzynarodowym i ponadregionalnym, mając na uwadze takie kryteria jak medialność wydarzenia, liczbę widzów bezpośrednio je obserwujących, lokalizację imprezy oraz popularność dyscypliny. Istotny jest również wymiar społeczny danego przedsięwzięcia.

Dlaczego urzędnicy nie uznali za ważne Mistrzostwa Europy w akrobatyce, w których rzeszowscy zawodnicy mieli spore szanse na medale? - Oprócz wyżej wymienionych kryteriów kluczowe znaczenie jeśli chodzi o zlecenie działań promocyjnych przez Urząd Marszałkowski - nie tylko poprzez sport, ale w każdej innej dziedzinie - ma termin zgłoszenia wniosku. Pismo wpłynęło do Urzędu zaledwie miesiąc przed datą mistrzostw, pod koniec sierpnia br. W tym czasie budżet departamentu promocji i współpracy gospodarczej był już zagospodarowany i nie dysponował wolnymi środkami - odpowiada rzecznik.

W marcu przyszłego roku rzeszowscy akrobaci mają szanse wyjechać na mistrzostwa świata w Chinach. - Sam bilet lotniczy kosztuje 3,5 tys. zł za osobę, do tego kostium - 800 zł, a do trzech układów potrzeba sześć kostiumów. To wielka szansa dla naszych zawodników, ale taki wyjazd przerasta możliwości finansowe rodziców - mówi z żalem Sakowska-Kamińska.

Copyright © Agora SA