Liga Europejska. Druga odsłona meczu FC Basel - Lech Poznań w zupełnie innych nastrojach

Drugie części filmów są zazwyczaj mniej udane od "jedynek". Niestety, zanosi się na to, że podobnie będzie z drugą w tym roku wizytą Lecha Poznań w Bazylei. Mecz "Kolejorza" z FC Basel w czwartek o godz. 19. Relacja na poznan.sport.pl

Sierpniowe spotkanie na St. Jakob Park było dla "Kolejorza" całkiem udane. Strat z pierwszego meczu w walce o Ligę Mistrzów odrobić się tu nie udało, ale lechici zagrali dobrze do tego stopnia, że dziś trener FC Basel Urs Fischer podkreśla: - Przeciwnicy zazwyczaj cofają się na własną połowę i czekają, co my zrobimy, a Lech Poznań mocno nas wtedy atakował i musieliśmy się bronić.

Maciej Skorża też ma stąd dobre wspomnienia, mimo porażki 0:1: - Zagraliśmy tu jeden z lepszych meczów w tym sezonie. Teraz chcielibyśmy zagrać podobnie, ale z jedną zmianą: chcemy tu wreszcie wykorzystywać szanse, bo wtedy żadna nie zakończyła się naszą bramką.

Problem w tym, że na powtórkę trudno liczyć. - Przyjeżdżamy do Bazylei w zupełnie innych nastrojach. Cieszyłem się z losowania i z tego, że będziemy mogli zrewanżować się FC Basel, ale wiele rzeczy zaskoczyło nas negatywnie. Nasza sytuacja w lidze jest na tyle poważna, że musimy myśleć o ratowaniu sezonu.

To negatywne zaskoczenie to przede wszystkim zaledwie jeden wygrany mecz z pierwszych dziesięciu w ekstraklasie i ostatnie miejsce w tabeli. FC Basel jest w dokładnie odwrotnej sytuacji. Wygrało dziewięć spotkań, jedno przegrało i jest zdecydowanym liderem w lidze szwajcarskiej. - Mieliśmy nadzieję, że będziemy w takiej sytuacji, jak zespół z Bazylei: spokojni w lidze będziemy cieszyli się grą w Europie - mówi trener Skorża. - Wierzymy jednak, że z tak dobrym zespołem jak FC Basel znów zagramy dobrze i osiągniemy wynik, który będzie budujący na przyszłość.

Tylko, że sam Maciej Skorża powtarza, że szwajcarski zespół urósł przez te ostatnie tygodnie. Nazywa rywala "coraz bardziej sprawną maszynką do wygrywania".

Tym bardziej trudno o optymizm przed czwartkowym występem Lecha. Piłkarze zaprzeczają, że dzielą teraz mecze na te ważniejsze (ligowe) i gorsze - w Lidze Europejskiej. - Do każdego meczu podchodzimy ze stuprocentowym zaangażowaniem - zapewnia Darko Jevtić, który miejscowym dziennikarzom tłumaczył, jak to możliwe, że mistrz kraju ugrzązł na ostatnim miejscu. - Mieliśmy w tym sezonie słabsze mecze, ale były też dobre. Problem w tym, że w tych dobrych nie wykorzystywaliśmy wielu okazji, a nasi rywale mieli dwie-trzy i zdobywali bramki. Dlatego przegrywaliśmy lub co najwyżej remisowaliśmy.

- Będziemy walczyli o punkty, które, mam nadzieję, pomogą nam awansować z grupy. Musimy wreszcie przezwyciężyć nasze problemy - uważa trener "Kolejorza" i dodaje: - Po losowaniu zakładałem, że kluczowe do sukcesu w grupie będzie wygrywanie meczów u siebie. Z Belenenses Lizbona straciliśmy jednak dwa punkty i gdzieś musimy je odrobić na wyjeździe. Pierwsza okazja do tego w czwartek wieczorem.

Lech Poznań nie może zapominać o tym, że każdy punkcik liczy się do rankingu, na podstawie którego UEFA rozstawia zespoły przed losowaniem. W przyszłym roku "Kolejorz" straci niemal 11 punktów rankingowych i mniej więcej tyle powinien wywalczyć teraz. W przeciwnym razie jego droga do występów grupowych w przyszłości może się bardzo mocno wydłużyć. A wtedy ten przedziwny sezon, w którym Lech stawia wyżej ligę od pucharów, wyda się tym bardziej kuriozalny. Chyba że druga wizyta poznaniaków w Bazylei będzie jednak lepsza od pierwszej...

Mecz Lecha Poznań z FC Basel w czwartek o godz. 19.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.