Były gracz o Wiśle, Cupiale i trenerach. "Prosiłem o 5 tysięcy dolarów..."

Kelechi Iheanacho udzielił długiego wywiadu portalowi Weszło.com, w którym ciekawie opowiada o Wiśle, Cupiale

Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl- Na finanse nie mogłem narzekać. Płacili nieźle, płacili na czas. Kiedy dzwoniłem do prezesa i prosiłem o 5 tysięcy dolarów, to nie było problemu. Mimo to, że nie grałem. Pod tym względem każdy był zadowolony, ale to nie jest najważniejsza część dbania o piłkarza - mówi Nigeryjczyk w rozmowie z Weszło.com .

Iheanacho trafił do Wisły w 1999 roku. Pracował m.in. z Orestem Lenczykiem, Franciszkiem Smudą i Henrykiem Kasperczakiem. Najlepiej wspomina tego ostatniego. - Taki tata, profesor. Czuło się z nim szczególną więź. Kasperczak był otwarty, słuchał swoich piłkarzy - dodaje piłkarz, który jako 17-latek miał ofertę testów w Bayernie Monachium.

Z usług Iheanacho zrezygnował trener Werner Liczka, który postawił na Jakuba Błaszczykowskiego. Wtedy Nigeryjczyk pojechał na testy do Chin. Zdał, ale nie miał dokumentów potrzebnych do podpisania umowy.

- Dzwonię do Wisły, proszę o wysłanie. A Mielcarski mówi: pogadamy, jak przyjedziesz. Ja na to, że nie mogę. Że mam tylko cztery dni i nie ma na to czasu. A on, że muszę wracać, bo Cupiał jest w Stanach i taka decyzja nie może zostać podjęta pod jego nieobecność - dodaje były piłkarz Wisły.

Cały wywiad na Weszło.com .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.