Puchar Polski. Śląsk lepszy od Podbeskidzia, teraz pora na Zawiszę

Puchar Polski to najkrótsza droga do europejskich pucharów, z czego sprawę zdaje sobie trener Śląska Wrocław Tadeusz Pawłowski. We wtorkowym meczu 1/8 finału tych rozgrywek WKS pokonał po golu Marcela Gecova 1:0 Podbeskidzie Bielsko-Biała i w kolejnej rundzie zmierzy się z Zawiszą Bydgoszcz.

Znajdź nas na Facebook'u | Ćwierkamy też na Twitterze

Śląsk z Podbeskidziem zagrał osłabiony brakiem zmagających się jeszcze z urazami Dudu Paraiby i Tomasza Hołoty. Przeciwko Podbeskidziu trener Tadeusz Pawłowski zdecydował się jednak na ultraofensywne ustawienie. Gole "Góralom" strzelać mieli Kamil Biliński, Flavio Paixao, Peter Grajciar i Jacek Kiełb. - Nasze ustawienie jest bardziej ofensywne niż w ostatnich meczach - nie ukrywał przed spotkaniem szkoleniowiec gości.

W Bielsku ostatnio nie dzieje się najlepiej. Po nieudanym początku sezonu ligowego przyszła pora na zmianę trenera. Dariusza Kubickiego po druzgocącej porażce 0:6 z Wisłą Kraków zastąpił w niedzielę Robert Podoliński. Gospodarze liczyli na efekt nowej miotły, bo ostatnie dni pod Klimczokiem były gorące.

Atmosfera wtorkowego spotkania była specyficzna także z innego względu. W związku z protestem kibiców Podbeskidzia zabrakło dopingu, a więc zebranym na trybunach i przed telewizorami fanom mogło wydawać się, że oglądają sparing.

Już na początku meczu pod bramką gospodarzy zrobiło się bardzo groźnie. Po dograniu Jacka Kiełba w dobrej sytuacji w polu karnym Podbeskidzia znalazł się Kamil Biliński, jednak napastnik Śląska poślizgnął się i nie opanował futbolówki. W 8. minucie w pole karne Śląska ostro wrzucał za to Jakub Kowalski, ale przytomnie interweniował Jakub Wrąbel.

Rasizm w centrum Wrocławia: Kibole zorganizowali międzynarodowy turniej przeciwko uchodźcom z Syrii

W 12. minucie zza pola karnego przymierzył Mateusz Szczepaniak. Znajdującego się ostatnio w bardzo dobrej formie zawodnika gospodarzy zatrzymał Wrąbel. Chwilę później dwójkową akcję Szczepaniaka i Roberta Demjana próbował wykończyć Mateusz Możdżeń, ale na posterunku znów był golkiper WKS-u.

Podbeskidzie dominowało, ale swojej przewagi nie potrafiło zamienić na bramki. W 18. minucie mocno uderzył Kowalski, lecz kolejny raz dobrze obronił Wrąbel i od tego momentu strzeleckich okazji było jak na lekarstwo. Do przerwy obyło się więc bez goli. Dość powiedzieć, że podopieczni Pawłowskiego ani razu nie oddali w tym czasie celnego strzału na bramkę Emilijusa Zubasa!

Drugie 45 minut lepiej rozpoczęli goście. Po zgraniu sprzed pola karnego mocny strzał oddał Krzysztof Danielewicz, ale uderzenie pomocnika Śląska minęło słupek bramki Podbeskidzia. W światło bramki trafił natomiast w 58. minucie gry Marcel Gecov. Czech po zgraniu Paixao potężnie huknął w kierunku bramki "Górali", a piłka po odbiciu się od słupka wpadła do siatki.

Prowadzenie kilka razy próbował podwyższyć aktywny Kiełb, któremu brakowało precyzji lub szczęścia - raz za razem był blokowany przez obrońców z Bielska. W 75. minucie gorąco zrobiło się po drugiej stronie boiska, gdzie w stuprocentowej sytuacji znalazł się Frank Adu Kwame. Ghański piłkarz fatalnie skiksował z piątego metra.

W 83. minucie świetnie interweniował Zubas. Litwin zablokował strzał Bilińskiego, który mógł rozstrzygnąć losy pucharowego pojedynku, podobnie jak kilka minut później Paixao. Zubas znakomicie zatrzymał jednak także Portugalczyka, który w doliczonym czasie gry chyba zlekceważył 25-letniego bramkarza i zmarnował sytuację trzech na jednego. Ostatecznie wynik nie uległ zmianie i w ćwierćfinale PP zagra Śląsk.

Wrocławian czeka teraz dwumecz z pierwszoligowym Zawiszą Bydgoszcz. Mecze 1/4 finału odbędą się w dniach 28 października i 18 listopada.

W Śląsku Marco Paixao był gwiazdą, w Sparcie Praga grzeje ławę. Trudna sytuacja portugalskiego snajpera

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.