To była czarna kolejka Ligi Mistrzów dla handbalowej elity

?Drużyny z Kiel, Kielc, Barcelony, Veszprem oraz PSG straciły punkty w meczach wyjazdowych i nie zachwyciły poziomem swojej gry. Każdy z tych zespołów dokonał pewnych roszad kadrowych i widać, że te nowe konfiguracje jeszcze nie funkcjonują optymalnie?

Tak pierwszą serię spotkań w Lidze Mistrzów piłkarzy ręcznych komentuje były prezes SPR Wisła Płock Andrzej Miszczyński. Przypomnijmy, że trzech uczestników turnieju finałowego Final4 z ubiegłego sezonu przegrało swoje mecze: FC Barcelona z Rhein Neckar Löwen (21:22), THW Kiel z HC Zagrzeb (22:29), a kieleckie Vive z Pick Szeged (30:31). - Te pierwsze porażki niczego nie przesądzają, natomiast niezwykle podnoszą atrakcyjność Ligi Mistrzów - zauważa Andrzej Miszczyński. - Do zdobycia w grupie A i B pozostało jeszcze 18 punktów. Teraz każdy z tych teoretycznie słabszych zespołów rozbudził swoje nadzieje i ambicje, a to zwiastuje mnóstwo walki i meczów na najwyższym poziomie. W mojej ocenie już w najbliższej kolejce wszystkie te "przegrane" zespoły odreagują swoje porażki i zagrają na odzyskanie zaufania kibiców i sponsorów.

Teoretycznie najlepiej wypadł finalista Final4, węgierski MKB-MVM Veszprem, który wywiózł punkt z Płocka. - Nasz zespół pod wodzą Manolo Cadenasa walczył do końca i potrafił wykorzystać dwuminutową chwilę słabości mistrzów Węgier, którzy kontrolowali przebieg meczu tylko do 58. minuty - dodaje były prezes SPR Wisła. - Najwyższą cenę za tę porażkę, bo tak należy traktować remis Veszprem w Płocku, zapłacił już trener Ortega, tracąc swoją posadę.

W kolejnym meczu Champions League piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock zmierzą się w niedzielę na wyjeździe z francuskim PSG. Wcześniej, bo już w środę w Płocku zagrają ligowy mecz z Górnikiem Zabrze (godz. 18).

Więcej o:
Copyright © Agora SA