Co wymyśli Piotr Mandrysz na spotkanie z Pogonią Szczecin?

W sobotę o 15.30 rozpocznie się mecz 9. kolejki między Termalicą Nieciecza a Pogonią. Zespoły zagrają w Mielcu, bo obiekt w Niecieczy jest modernizowany.

Ale nie umniejsza to szans gospodarzy. Wprost przeciwnie - można ich nawet określić faworytami spotkania. Dlaczego? Na trzy występy w Mielcu - odnieśli trzy zwycięstwa. Potrafili pokonać grającego w silnym składzie mistrza Polski - Lecha Poznań. Potrafili ograć Zagłębie Lubin, co również ma swoją wymowę.

Obecna Termalica jest o przynajmniej klasę lepsza od drużyny, która prezentowała się na początku sezonu i która dość łatwo przegrała m.in. mecz z Błękitnymi Stargard w Pucharze Polski. Gdy szybko pojawiły się plotki o zwolnieniu trenera Piotra Mandrysza - klubowi działacze uzupełnili skład (doszedł m.in. doświadczony obrońca Pavlo Stano), a ekipa zrobiła mocny krok do przodu. Pod wodzą Mandrysza. Mielec i Mandrysz to największe atuty niecieczan przed spotkaniem z Portowcami.

Mandryszowi szczególnie będzie zależeć na wygranej i można być pewnym, że najlepiej jak potrafi - zmobilizuje swój zespół. Szkoleniowiec o Pogoni wypowiada się bardzo pochlebnie

- To drugi klub w moim sercu [po ROW-ie Rybnik, którego jest wychowankiem - red.] - podkreślił w jednym z wywiadów. A we wszystkich mówił o sentymencie do Pogoni i Szczecina. I słusznie, bo Pogoni Mandrysz bardzo wiele zawdzięcza. I odwrotnie.

Do Pogoni dołączył przed sezonem 1992/93, a więc gdy Portowcy debiutowali w elicie po kilkuletniej przerwie. Miał wtedy 30 lat, a za sobą występy w ekstraklasie w barwach Zagłębia Sosnowiec (37 spotkań, 3 bramki) i w I lidze (Naprzód Rydułtowy).

- Potrzebujemy kogoś z doświadczeniem, kto pomoże nam się dobrze zorganizować w środku - tłumaczył Andrzej Rynkiewicz, ówczesny dyrektor Pogoni.

W ekstraklasie debiutowali wtedy m.in. Dariusz Adamczuk, Dariusz Szubert, Radosław Majdan czy Olgierd Moskalewicz z Maciejem Stolarczykiem. Młodzi zawodnicy grali w kratkę, Mandrysz raczej prezentował solidną dyspozycję. W pierwszym sezonie - 32 występy i 4 gole, w kolejnym - rewelacyjnie: 33 i 10. Świetna gra zaprocentowała transferem do Austrii, ale po roku wrócił do Polski (Raków Częstochowa), a po kolejnym półroczu do Pogoni. Z Portowcami spadł do II ligi, szybko wywalczył awans powrotny. Dla granatowo-bordowych zagrał jeszcze w dwóch sezonach w elicie. W międzyczasie był nawet przymierzany do funkcji trenera, ale nie miał odpowiedniej licencji i temat upadł.

Po zmianie władzy w Pogoni - dla niego zabrakło miejsca w drużynie, więc Mandrysz odszedł reprezentował jeszcze Śląsk i RKS Radomsko.

W sumie - jako piłkarz - zagrał dla Pogoni 133 mecze w ekstraklasie i zdobył 33 bramki. Bez wątpienia był jednym z najlepszych Portowców lat 90.

Jesienią 2008 r. wrócił, ale już jako trener. Miał dźwignąć Pogoń z pewnego marazmu w II lidze i wywalczyć awans. To się udało, później był nawet finał Pucharu Polski (2010 r.), ale wtedy już zespół grał bez polotu i nic nie zapowiadało oczekiwanego awansu do ekstraklasy. Po dwóch latach Mandrysza zwolniono. W Niecieczy odbudował swoje nazwisko na trenerskiej karuzeli, a mecz z Pogonią potraktuje bardzo prestiżowo, choćby nie wiadomo jak zapewniał, że tak nie jest.

Piotr Mandrysz wychował dwóch synów - piłkarzy. Starszy Robert krótko związany był z Pogonią, a teraz występuje w Bytovii Bytów, a młodszy Paweł (urodzony w Szczecinie) gra w Rybniku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.