Bardzo mało trenerów w Polsce i Europie próbuje ustawiać drużynę na wzór taktyki z lat 80., gdy królowało 1-3-5-2. Fani ze Świnoujścia dobrze pamiętają, że trener Tomasz Kafarski nie bał się grać trójką defensorów, ale za to bardzo zagęszczał środek pola, gdzie biegało aż 4-6 pomocników. Kafarski miał jednak ograniczone możliwości, bo nie miał dużego wyboru wśród napastników.
A Pogoń? Pomysły na odstąpienie od ustawienia 1-4-5-1 pojawiają się coraz częściej.
- Myślimy o tym, by przejść do gry z trójką obrońców, ale nie mogliśmy sobie na to pozwolić już przed meczem z Piastem Gliwice, liderem rozgrywek. Za mało czasu na taki krok, za trudny przeciwnik - podkreśla Czesław Michniewicz, trener Pogoni.
Co miało wpływ na takie rozterki? Przede wszystkim ostatni transfer - Pogoń wzmocniła się Vladimirem Dwaliszwilim. Gruzin to na tyle dobry piłkarz, że trzymanie go na rezerwie jest "działaniem na niekorzyść zespołu".
- Wiem, że zaczyna się robić ciasno w drużynie po przyjściu Dwaliszwilego. By wcisnąć do gry Łukasza Zwolińskiego, Takafumiego Akahoshiego i jeszcze Dwaliszwilego - raptem robi się problem. Cały czas będziemy szukać optymalnego ustawienia i trójka obrońców jest jakimś rozwiązaniem, także biorąc pod uwagę kontuzje, które nam się przydarzyły - uważa szkoleniowiec portowców.
Nie ma co jednak oczekiwać szybkiej rewolucji.
- W zasadzie od początku mojego przyjścia do Pogoni pracujemy nad ustawieniem obrony czwórką z tyłu. Cały czas to doskonalimy, a teraz mielibyśmy to raptem zburzyć? Nie mogę tego wykluczyć. Może podczas najbliższej przerwy na reprezentację, może w zimowych przygotowaniach do wiosennych spotkań. Zobaczymy - zastrzega Czesław Michniewicz.