Karol Linetty, który na jednym z treningów przed meczem z Niemcami został trafiony
piłką w głowę przez wykonującego rzut wolny
Jakuba Błaszczykowskiego, w niedzielę opuścił zgrupowanie reprezentacji Polski. Jak przyznał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" lekarz kadry, dr Jacek Jaroszewski, o powrót do klubu prosili sam zawodnik oraz lekarz Lecha, dr Krzysztof Pawlaczyk. Z kolei Karol Linetty twierdzi - również na łamach "Przeglądu Sportowego" - że został odesłany przez reprezentacyjnego medyka, dr. Jaroszewskiego, który nie widział poprawy w stanie zdrowia piłkarza. - Codziennie podejmowałem próby powrotu do treningu,
zawroty głowy jednak nie ustępowały i zmusiły nas do takiej decyzji. Sztab medyczny miał mnie cały czas pod opieką i pełną kontrolą, za co zresztą dziękuję. Bardzo żałuję, bo nie lubię odpuszczać, a nie było po prostu innego wyjścia - przyznaje zawodnik.
Karol Linetty został odesłany do klubu po to, by jak najszybciej wrócił do zdrowia. Lekarze kadry skontaktowali się jednak ze sztabem medycznym Lecha
Poznań i - jak się okazało - pomocnik wciąż nie wznowił zajęć. "Przegląd Sportowy" twierdzi, że w reprezentacji dziwią się zachowaniu lechity.
Zastanawiają się, czy nie jest przewrażliwiony na swoim punkcie. Karol zarzeka się jednak, że nie w tym problem - wciąż bardzo źle się czuł. Lechita często narzeka na kontuzje - pisze gazeta.
W komunikacie opublikowanym w portalu LaczyNasPilka.pl czytamy jednak, że zawodnik po prostu wciąż odczuwa skutki uderzenia. "Karol Linetty nadal nie trenuje. W związku z wciąż występującymi objawami po urazie głowy doznanym podczas zgrupowania kadry najbardziej wskazany jest dla niego obecnie odpoczynek. Powrót do treningu nastąpi po ustąpieniu dolegliwości".
Karol Linetty w ostatnim czasie faktycznie często łapie kontuzje bądź przytrafiają mu się drobniejsze urazy. Kiedy jednak przed meczem Lecha Poznań z FK Sarajevo w eliminacjach do Ligi Mistrzów piłkarz zataił przemęczenie po to, by zagrać, a w 4. minucie spotkania naderwał mięsień uda i musiał opuścić boisko, otrzymał solidną reprymendę od trenera Macieja Skorża. - Karol nie powiedział nam o tym, że ma przeciążony mięsień. Nie powiedział, bo chciał grać. Musimy poprawić komunikację, bo piłkarze muszą nam mówić o takich rzeczach - denerwował się wtedy trener "Kolejorza". Od tamtej pory piłkarz informuje o swoich dolegliwościach.