Kraków Business Run. "Chcemy kupić protezy i rehabilitować"

Co najmniej troje niepełnosprawnych dostanie szanse na lepsze życie dzięki uczestnikom biegu Kraków Business Run. - Wierzę, że pieniędzy wystarczy na zakup protez jeszcze dla kilku kolejnych osób - podkreśla Agnieszka Pleti, dyrektor Fundacji Jasia Meli, współorganizatora Poland Business Run.

Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl

Poland Business Run to charytatywne biegi sztafet, które w tym roku wystartują równocześnie z sześciu miast (w niedzielę o godz. 10.30; w Krakowie z Rynku Głównego). Uczestnicy opłacają wpisowe, a także zbierają dobrowolne wpłaty. Dochód idzie na zakup protez dla osób po amputacji. Kolebką imprezy jest Kraków - tu biegano w szczytnym celu pierwszy raz w 2012 roku. Od tej pory do inicjatywy dołączyły Katowice, Łódź, Poznań, Warszawa i Wrocław.

Andrzej Klemba: Najpierw Kraków Business Run, teraz Poland Business Run. Co dalej - Europa Business Run?

Agnieszka Pleti: Jesteśmy spontaniczną grupą eventową, która na szczęście już dorosła do tego wydarzenia. Potwierdzają to nagrody, które dostajemy i zaufanie miasta Krakowa, który o kolejne trzy lata przedłużył współpracę. Na razie postanowiliśmy okrzepnąć w kraju, zanim wyskoczymy poza granice. Faktycznie takie propozycje się już pojawiają, bo ta inicjatywa się podoba. Biznes działa na rzecz nie tylko niepełnosprawnych, ale także swoich pracowników, których wyciąga zza biurek. Dzięki zaangażowaniu firm działamy na rzecz naszych podopiecznych, których chcemy rehabilitować i oprotezować.

Limit miejsc - 400 sztafet - został wyczerpany w 145 minut. To robi wrażenie.

- To nas totalnie zaskoczyło. Start w KBR zrobił się trochę dobrem luksusowym. Bardzo byśmy chcieli powiększyć liczbę startujących. Na razie w tym roku ze względów bezpieczeństwa postanowiliśmy zatrzymać się na liczbie czterech tysięcy. Biegniemy Traktem Królewskim, więc piękniej w Krakowie już być nie może. Zależy nam, by zostać na Starym Mieście, bo słyszymy od biegaczy, że w takich pięknych okolicznościach przyrody biega się bardzo dobrze. Staramy się w ramach Poland Business Run biegać właśnie w tych najpiękniejszych miejscach każdego miasta. W Warszawie trasa wiedzie m.in. Krakowskim Przedmieściem, w Łodzi ul. Piotrkowską, a w Katowicach koło wyremontowanego Spodka.

Ilu osobom pomogą krakowscy biegacze?

- Informujemy o trojgu beneficjentów [Piotr Kęska, Łukasz Drąg i Anna Drobna - przyp. red.]., ale to tak na dobry początek. Potem zwykle ta liczba nam lawinowo przyrasta. Każdego roku po podsumowaniu akcji okazywało się, że ogłaszaliśmy kolejne osoby, dla których zakupimy protezy. I wierzę, że tak będzie też w tym roku.

Do tej pory zakupiliście 35 protez dla 27 osób.

- Może po tym roku ta liczba się nawet podwoi. Sama jestem ciekawa, ile wpłynie z akcji "Pomagam bardziej". Zwykle jest tak, że dobrowolne wpłaty to ok. 50 proc. opłat startowych. Czasem ludzie w firmach, które wystawiają drużyny, dodatkowo zbierają pieniądze, czasem same firmy wpłacają. Zdarzało nam się odbierać czeki z miast z całego świata, które z trudem można odnaleźć na mapie.

Ile kosztuje dobra proteza?

- Wszystko zależy od rodzaju amputacji. Jeśli jest poniżej kolana, to udaje nam się załatwić protezę za około 20 tys. zł. Jeśli amputacja była powyżej kolana, to kosztuje od 40 tys. zł w górę. Mamy rozpoznanie rynku w całej Polsce. Namawiamy beneficjentów, by nie decydowali się po wizycie w pierwszej firmie, ale odwiedzili minimum trzy. Podpowiadamy im także specjalistów, z którymi mogą się konsultować.

Proteza służy im bardzo długo. Na całe życie nie, bo to jest trochę jak z samochodem, że są części, które po prostu się zużywają i trzeba je wymieniać. Te protezy są nowoczesne i wszechstronne - można na nich chodzić, ale także biegać. Uprawianie sportu jest bardzo ważne dla beneficjentów. Oni chodzą na rehabilitację stacjonarną, ale kiedy już poradzą sobie z najgorszym, bardzo ważna jest aktywność fizyczna.

Jesteście w kontakcie z beneficjentami?

- 31 lipca mieliśmy spotkanie. To dla nich niezwykły moment, bo mogą się wtedy wymienić doświadczeniami. Nie chodzi tylko o użytkowanie protez. Niemniej ważne jest dzielenie się radami. Niektórzy z podopiecznych dopiero co stracili nogę czy rękę i takie rozmowy pomagają im w codziennym życiu. Często dostają gotowe rozwiązania jak sobie radzić bez ręki. Oni się niezwykle wspierają i udaje nam się zbudować społeczność, która jest z sobą w kontakcie i szuka wspólnie rozwiązań.

Tak było z Danusią Bujok, którą prosimy, by spotykała się z początkującymi. Na jej przykładzie można zobaczyć, że da się z niepełnosprawnością żyć. Gdybyście zobaczyli Danusię dwa lata temu, zahukaną, z małej miejscowości, bez świadomości, że za krótka proteza, której używa, szkodzi drugiej nodze czy biodrom, ale z drugiej strony zaciskającą zęby, bo chce być samodzielna i aktywna. Jaką ona drogę przeszła, by teraz móc biegać, jeździć na łyżwach czy pracować, to trudno to opisać.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.