"Batman" zagra w Stomilu? Piłkarze już go tak nazywają

Wszystko zaczęło się na początku lipca, kiedy Łukasz Jegliński miał pechowy wypadek. - Stało się to, kiedy jechałem rowerem. Od razu udałem się na pogotowie, a tam rentgen twarzy wykazał złamaną kość jarzmową - mówi pomocnik Stomilu Olsztyn.

To był dopiero początek problemów olsztyńskiego piłkarza. Po konsultacjach z lekarzami okazało się, że konieczna jest operacja. - Chirurg szczękowy stwierdził, że kość jest lekko przemieszczona - mówi Łukasz Jegliński. - Można było ją zespolić tylko za pomocą specjalnej płytki.

Rozbrat ze sportem zawodnika Stomilu trwał ponad miesiąc. - Mogłem jedynie jeździć na rowerze stacjonarnym oraz ćwiczyć na siłowni - wyjaśnia popularny "Igła". - Było ryzyko, że przy większym ruchu i wysiłku kość może się ponownie przestawić.

Teraz może trenować na pełnych obrotach, ale tylko w specjalnej karbonowej masce, po którą musiał się udać aż do Niemiec. - Gdybym jej nie miał, musiałbym jeszcze pauzować przez osiem tygodni - tłumaczy piłkarz biało-niebieskich. - Dzięki Adamowi Łopatce [drugi szkoleniowiec OKS-u - red.] udało się mi skontaktować z Edwardem Kowalczukiem [odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne drużyny Hannover 96 - red.]. To za jego sprawą trafiłem do kliniki w Hannoverze.

Wizyta Jeglińskiego na Zachodzie trwała trzy dni. - Pierwszego miałem robiony odcisk twarzy - mówi pomocnik Stomilu. - Na jego podstawie jest przygotowywana specjalna maska. Teraz przez najbliższe dwa miesiące będę musiał ją nosić. Lekarz powiedział, że dla mojego bezpieczeństwa powinno to potrwać nawet dłużej.

Klub z Olsztyna w całości pokrył koszty zakupu maski. - Z własnej kieszeni musiałem tylko opłacić podróż, zakwaterowanie i wyżywienie - zaznacza Łukasz Jegliński.

W tym tygodniu zawodnik odbył pierwszy pełny trening z drużyną. Jak sam przyznaje, na razie trudno mu się przyzwyczaić do gry z zakrytą twarzą. - Gdy zagrywa się piłkę głową, to jednocześnie uderza się ją na złączeniu maski. W niewielkim stopniu zmienia się również widoczność. Jest jednak dobrze dopasowana i idealnie przylega.

Kiedy koledzy z zespołu, po raz pierwszy zobaczyli Łukasza Jeglińskiego na murawie w masce, nie obyło się bez komentarzy. - Porównywali mnie do postaci "Batmana" - śmieje się zawodnik. - Reaguję na to z przymrużeniem oka. Nie jestem pierwszym i ostatnim zawodnikiem, który taką maskę nosi.

Nie wiadomo jednak, kiedy "Igła" wróci do składu pierwszoligowego Stomilu. - Ja jestem w pełni gotowy do gry. To od trenera zależy, kiedy będzie chciał ze mnie skorzystać - kończy zawodnik.

Tymczasem już w najbliższą sobotę na stadionie przy alei Piłsudskiego Stomil podejmie Chojniczankę Chojnice (godz. 19.45.).

Więcej o piłkarzach Stomilu czytaj na olsztyn.sport.pl .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.