Gorąca konferencja prezesa Lecha Poznań. Kolejorz mówi: "będzie dobrze"

Karol Klimczak przez ponad godzinę odpowiadał na pytania dotyczące kryzysu Lecha Poznań. Zdaniem prezesa "Kolejorza" kryzysu nie ma. Klub nie będzie nikogo karał ani szukał winnych

- Najprościej byłoby wskazać wydumanego winnego, spalić czarownicę. Ale kryzys Lecha to sprawa złożona. Nie chcemy tego robić - tymi słowami Karol Klimczak odniósł się do przyczyn katastrofalnej dyspozycji Lecha Poznań w ekstraklasie. Bilans "Kolejorza" po siedmiu kolejkach nowego sezonu jest dramatyczny - jedno zwycięstwo, jeden remis, pięć porażek.

- Wejść do szatni i zrobić rozpierduchę jest najłatwiej. Po meczu z Błękitnymi w zeszłym sezonie chcieliśmy podnieść ciśnienie, a teraz chcemy je zmniejszyć. Chcemy wysłać zespołowi sygnał - "easy", nikogo nie będziemy karać zsyłką czy karami. Chcemy tak zarządzać stresem i emocjami, by pomóc piłkarzom wyjść z dołka - mówi Klimczak o obecnej sytuacji Lecha.

Czternaste miejsce w tabeli po siedmiu ligowych kolejkach jest powodem do wstydu zespołu, który przecież przed tygodniem zakwalifikował się do fazy grupowej Ligi Europy. Według Karola Klimczaka to właśnie brak umiejętności łączenia gry na dwóch, a nawet na trzech frontach jest powodem tak katastrofalnej postawy Lecha w lidze. - Kontuzje, krótki okres przygotowawczy, brak odpoczynku między sezonami, szybki start w eliminacjach do Ligi Mistrzów - wymienia jednych tchem prezes Lecha: - To powody małe i nie tak efektowne, ale prawdziwe. Nie potrafimy grać na wielu frontach. Może należało grać jedną jedenastką w lidze, a drugą w Europie. Teraz, w tej przerwie na zgrupowania reprezentacji, potrzebujemy spokoju, regeneracji, odpoczynku.

Prezes "Kolejorza" odniósł się też do doniesień o tym, że piłkarze nie mają zapłaconych premii za zdobycie mistrzostwa Polski. - Klub nie ma wobec zawodników żadnych zaległości finansowych. Zresztą takie insynuacje to obraza dla piłkarzy. Obraza, bo żaden z zawodników Lecha nie myśli sobie "a, nie dostałem kasy, to nie będę grał dobrze do momentu, w którym mi zapłacą" - mówi prezes.

Częstym zarzutem do władz Lecha jest niska jakość zawodników, którzy zostali sprowadzeni do klubu w ostatnich okienkach transferowych. - Bądźcie państwo obiektywni. Zapytajcie zawodników Lecha o to, czy Tamas Kadar to dobry piłkarzy. Każdy z zapytanych odpowie, że to zawodnik z dużymi umiejętnościami. Z Davidem Holmanem jest podobnie. Denis Thomalla strzela przecież gole, a Abdul Aziz Tetteh grał mało, więc trudno go tak szybko skreślać. Nie będziemy mieszać z błotem chłopaków, którzy de facto nie dostali jeszcze swojej szansy - broni Klimczak. Kibice mieli pretensje do władz "Kolejorza", że klub nie sprowadził z Niemiec swojego byłego piłkarza, Sławomira Peszki. - Rozmawialiśmy ze Sławkiem, wymienialiśmy SMS-y, a sam piłkarz był kilkukrotnie na stadionie. Ostatecznie wybrał ofertę Lechii, chciał od nas dłuższego kontraktu i wyższych zarobków. Sławek nie wyklucza, że swoją karierę skończy właśnie w Poznaniu - tłumaczy prezes Lecha.

Choć nastroje wokół Lecha nie są zbyt optymistyczne, to Karol Klimczak nie przestaje wierzyć, że zespół skończy sezon na wysokim miejscu w tabeli. - Teraz mamy cztery punkty, zaraz będziemy mieć siedem, później dziesięć... O kryzysie będę mógł mówić wtedy, gdy zostaniemy na tym czternastym miejscu do połowy grudnia. A tak nie będzie. Teraz kryzysu nie ma, jest trudna sytuacja - mówi Klimczak.

Więcej o:
Copyright © Agora SA