Latem wicemistrzowie Polski szukali piłkarza, który zwiększyłby rywalizację na lewej stronie obrony. Przed sezonem jednym z
kandydatów na tę pozycję był Sadlok. Od przyjścia do Wisły latem 2014 roku stał się jednym z najlepszych lewych obrońców w ekstraklasie. W sierpniu
Adam Nawałka powołał go do reprezentacji Polski.
- Staraliśmy się o obrońcę do końca okienka transferowego. Negocjowaliśmy z Wisłą transfer Sadloka do ostatnich minut, ale niestety nie doszliśmy do porozumienia - powiedział Żewłakow, cytowany przez
oficjalną stronę Legii.
Według nieoficjalnych informacji krakowski klub miał zażądać miliona euro za transfer swojego obrońcy, podczas gdy
Legia była skłonna zapłacić taką samą kwotę, tyle że w złotówkach.
W marcu Sadlok przedłużył kontrakt z Wisłą do 2018 roku, jednak już na początku lipca złożył wniosek o uregulowanie zaległości finansowych i zagroził klubowi rozwiązaniem umowy. Niewykluczone, że piłkarz podjął taki krok w związku z fiaskiem pierwszych rozmów z Legią.
- Maciek po prostu chce odzyskać pieniądze, które Wisła mu zalega. Chodzi o określoną kwotę - mówił menedżer wiślaka Tomasz Magdziarz.
Ostatecznie klub i agent doszli do porozumienia. Do końca okienka nie wpłynęła żadna satysfakcjonująca oferta transferowa, dlatego Sadlok został w klubie.