Wisła zaryzykowała, spodziewanych efektów na razie brak

W Wiśle zawodzą przemyślane transfery. Tomasz Cywka i Denis Popović szybko stracili miejsce w składzie. Co innego piłkarze, którzy trafili do klubu z konieczności lub sami chcieli do Krakowa wrócić.

Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.plPraca dyrektora sportowego w klubie piłkarskim nie jest łatwa. Codziennie trzeba przesortować dziesiątki ofert od agentów. Czasem wstydzić, gdy nieopatrznie ściągnie się na testy przebierańca z Rumunii (Sorin Oproiescu). Sztuką jest dopiąć transfer, z którego można być dumnym. Tak było z Cywką i Popoviciem. Do czasu, bo obaj na razie nie są wzmocnieniem dla Wisły.

Cywka nie zbawi Wisły?

Jeśli wziąć pod uwagę, jak długo przygotowywano transfer, sporym rozczarowaniem jest na razie Cywka. Piłkarz zjawił się w Myślenicach już w kwietniu. Spodobał się trenerowi, wyjechał i wrócił podpisać kontrakt w czerwcu. W sparingach Moskal próbował go na różnych pozycjach - skrzydłowego i w środku pomocy.

Problemy zaczęły się już w pierwszej kolejce - w meczu z Górnikiem poprzestał na szczęśliwej asyście przy golu Crivellaro, w derbach Krakowa zaliczył zaledwie jedno dośrodkowanie i trafił na ławkę. - To wszechstronny zawodnik i chyba tylko z tego powodu znalazł się w Wiśle. Nie uważam, by mógł ją sam pociągnąć. Obniżył loty i jestem zdania, że w klubie poprawi tylko liczebność kadry - ocenia Andrzej Iwan, były piłkarz i ekspert telewizyjny.

Nowy Stilić za pięć tysięcy

Popović miał w Wiśle kartotekę jeszcze dłużej od Cywki. Zimą 2014 roku przyjechał na testy, ale klub wybrał Semira Stilicia. Słoweniec brylował na pierwszoligowych boiskach, gdy odebrał kolejny telefon z Krakowa. Przeszedł do Wisły za blisko pięć tysięcy euro. Zanim zadebiutował, musiał w kółko powtarzać, że jest innym zawodnikiem niż Stilić. Z Górnikiem ciężko pracował w środku pola. Kibice pewnie polubiliby takiego Popovicia, gdyby nie fatalne spotkanie z Cracovią.

Po meczu dziennikarze dopytywali trenera Moskala, czy Słoweniec na pewno powinien występować w ekstraklasie. Nie wrócił już do wyjściowego składu. - W I lidze Popović miał więcej swobody. Sam polecałem go Wiśle i nadal wierzę, że jest w stanie wypełnić lukę po Stiliciu. Może potrzebuje aklimatyzacji? - zastanawia się Iwan.

Improwizacja lepsza niż plany

Cywki i Popovicia nie ściągano do klubu na podstawie wideoklipów zmontowanych przez menedżerów, tylko po długotrwałej obserwacji. - Wisła z konieczności szuka zawodników, których sprowadzanie jest obarczone pewnym ryzykiem. Okazuje się, że nie dają takiej jakości, jak oczekiwano. W klubie zawsze są duże oczekiwania, nie jest łatwo wejść w buty poprzedników - uważa Maciej Murawski, ekspert Canal+.

Wisły nie bronią przypadki Radosława Cierzniaka i Krzysztofa Mączyńskiego. Pierwszy zjawił się przy Reymonta tylko z powodu tego, że kontuzji doznał Michał Buchalik. Teraz wyrasta na jednego z lepszych bramkarzy ligi i szybko nie odda miejsca między słupkami.

Mączyński sam chciał wrócić do Krakowa, dlatego trudno przypisywać zasługi Wiśle. Razem z Cierzniakiem na razie przebija przydatnością nabytki, o które w klubie długo się starano. - Obaj podnieśli wartość Wisły, ale ich przyjście nie jest zasługą klubu. Z odrobiną przypadku sprowadzono zawodników wysokiej klasy - podsumowuje Murawski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.