Jagiellonia - Legia Warszawa. Hit na remis

Miał być hit siódmej kolejki ekstraklasy i było naprawdę dobre spotkanie. Jagiellonia zremisowała 1:1 w niedzielę na własnym stadionie z Legią Warszawa.

BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS

Niedzielny pojedynek w Białymstoku cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Bilety na to spotkanie zostały wyprzedane już w piątek. Na trybunach stadionu zasiadło ponad 22 tys. osób.

Zainteresowanie było tak duże m.in. z tego względu, że w ostatnich starciach Jagiellonii z Legią nie brakowało emocji. Wystarczy wspomnieć ostatnią konfrontację tych drużyn.

- W pierwszej chwili pomyślałem nawet o rezygnacji z trenowania i zajęciu się menedżerką. Jak wrócę do domu, to pier...ę whisky, bo co mi zostało - takie m.in. słowa po ostatnim starciu z Legią wypowiedział trener Michał Probierz. Jagiellonia przegrała 0:1 w Warszawie w 33. kolejce ubiegłego sezonu. Białostoczanie gola stracili w doliczonym czasie gry po kontrowersyjnym rzucie karnym, chwilę wcześniej sędzia Paweł Gil nie podyktował natomiast jedenastki po faulu na Przemysławie Frankowskim.

Przed niedzielnym starciem trener Michał Probierz studził jednak emocje, ale też dodawał, że liczy na to, że Legia w Białymstoku poniesie trzecią porażkę z rzędu w lidze. Ponadto przed meczem szkoleniowcowi rywali wręczył w prezencie książkę - Norweski kurs podstawowy.

Priorytetem zespołu z Warszawy był ostatnio awans do fazy grupowej Ligi Europy. To podopieczni trenera Henninga Berga zrealizowali w czwartek, pokonując Zorię Ługańsk. W niedzielę Norweg w porównaniu do starcia w europejskich pucharach dokonał zaledwie dwóch zmian w wyjściowym składzie swej drużyny. Kontuzjowanego Michała Pazdana zastąpił Igor Lewczuk. Ondrej Duda zagrał natomiast zamiast Aleksandara Prijovicia.

W Jagiellonii była z kolei jedna roszada w porównaniu do ostatniego starcia w lidze (1:1 z Cracovią). Od pierwszej minuty na murawę wybiegł Przemysław Frankowski, a nie Karol Świderski. I to właśnie Frankowski w pierwszej połowie miał bardzo dobrą okazję do zdobycia gola. Młody pomocnik po zagraniu Konstantina Vassiljeva zamiast jednak uderzać próbował przyjmować piłkę i okazji nie wykorzystał. Swą szansę miał też Piotr Grzelczak, który przed polem karnym przerzucił futbolówkę nad Dusanem Kuciakiem, ale następnie powstrzymał go Jakub Rzeźniczak.

- Mogłem szybciej uderzyć - przyznał w przerwie na antenie nc+ Grzelczak, a w pierwszej części spotkania blisko zdobycia gola był też Vassiljev. Po strzale Estończyka z dystansu świetnie interweniował jednak Kuciak. Jagiellonia swych szans nie wykorzystała, a zrobiła to za to Legia. W 39. minucie piłka w okolicach środka boiska trafiła do Guilherme, ten przebieg z nią pod pole karne gospodarzy i oddał precyzyjny strzał. Było to pierwsze celne uderzenie gości w tym spotkaniu i od razu skuteczne.

Drugą część spotkania Jagiellonia rozpoczęła z wielkim animuszem. Już w 51. minucie powinno być 1:1. Wówczas gospodarze przeprowadzili bardzo ładną akcję, po której w idealnej sytuacji do zdobycia gola znalazł się Grzelczak. Ostatecznie bramkarz Legii wygrał jednak pojedynek z napastnikiem Jagiellonii. Kilka chwil później Kuciak był już bez szans. Vassiljev bardzo dobrze zagrał piłkę z rzutu wolnego w pole karne do Macieja Gajosa. Przysnęli trochę obrońcy zespołu z Warszawy i pomocnik gospodarzy doprowadził do wyrównania. Punkt białostoczan w tym meczu nie zadowalał. Podopieczni Michała Probierza dążyli do zdobycia gola na wagę wygranej i kilka szans mieli. Za każdym razem jednak czegoś brakowało. Albo odrobiny precyzji (chociażby po strzale Alvarinho), albo kapitalnie interweniował Kuciak (m.in. po uderzeniach Vassiljeva czy Rafała Grzyba). Ostatecznie starcie zakończyło się więc podziałem punktów.

Więcej o Jagiellonii na bialystok.sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.