PKO Silesia Marathon. Ślązacy pośpieszą z pomocą Czechom [WYWIAD]

Przygotowania do największego biegu na Śląsku idą pełną parą. Uczestników przybywa, przejazdy kolejowe otwarte, tysiące litrów napojów izotonicznych już czekają.

Facebook?  | A może Twitter? 

Siódma edycja biegu odbędzie się 4 października. Listy startowe wciąż są otwarte. Zainteresowanych rywalizacją zapraszamy na internetową stronę maratonu: silesia.marathon.pl

Wojciech Todur: Co wypełnia dziś czas dyrektora największego biegu na Śląsku?

Bohdan Witwicki: - Dziesiątki spotkań. Rozmowy. W tej chwili pracujemy przede wszystkim nad zabezpieczeniem trasy biegu. Ktoś powie, że to tylko 42 kilometry, ale zapewniam, że to "aż" 42 kilometry. Odbywam więc spotkania ze służbami mundurowymi, władzami miast. Żadnego szczegółu nie można pozostawić przypadkowi. Najgorsze co nas może dotknąć to rutyna. Wiele rzeczy już znamy, wiele powtarzamy. Do każdego problemu podchodzimy jednak z głową i starannie, bo zawsze mamy na uwadze bezpieczeństwo uczestników biegu, a także osób, które zgromadzą się wokół trasy.

To może jakiś szczegół, który odda skalę trudności?

- Na trasie tegorocznego biegu mamy dwa przejazdy kolejowe. Uzyskać zgodę kolei na to, żeby przez cały czas trwania imprezy były otwarte, to naprawdę duże wyzwanie. Nam się udało.

A jak prezentuje się liczba zgłoszeń?

- W porównaniu z ubiegłym rokiem mamy małą górkę. W 2014 roku bieg skończyło 1195 uczestników. Teraz na listach startowych mamy już prawie 1300 osób. Jest więc progres i to cieszy. Wiele osób jeszcze się waha.

Może przekona ich koszulka?

- Prawda, że efektowna? Dotąd nie chwaliliśmy się koszulką Silesia Marathonu przed startem. Teraz zmieniliśmy strategię, a efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Zewsząd płyną pochwały. Koszulka jest efektowna i budzi emocje. O to nam chodziło.

Kto ją zaprojektował?

- Nieskromnie powiem, że ja. Ostateczny wygląda koszulki powstał w wyniku współpracy z grafikiem. Chcemy, żeby kolejne koszulki były w podobnej stylistyce.

A medal też zaprezentujcie?

- Jeszcze się wahamy. Może lepiej, żeby to była niespodzianka? Jest równie ciekawy.

Mówi Pan o zabezpieczeniu trasy. A co zabezpieczeniem napojów i jedzenia dla biegaczy?

- O tym też nie zapominamy. Do wypicia będzie 4,5 tysiąca litrów napojów izotonicznych. Drugie tyle wody. Nikt z powodu niedożywienia, czy pragnienia z trasy nie zejdzie.

Tak jak już mówiłem zdrowie uczestników jest dla nas najważniejsze. Już teraz wiemy, że bieg będzie zabezpieczać osiem karetek.

Wolontariuszy nie brakuje?

- Nam akurat nie, ale problem z wolontariuszami ma nasz siostrzany maraton w Ostrawie. Dlatego na początku września pośpieszymy im z pomocą. 50 osób pojedzie do Czech, żeby pomóc przy zabezpieczeniu trasy biegu. To będzie dla nich dobre przetarcie.

A jak rozwija się rywalizacja w zabawie, której zwycięzca wyjedzie do RPA?

- Przypomnę, że zabawa dotyczy maratończyków, którzy ukończą nasz bieg, a wcześniej nakręcą film dokumentujący przygotowania do startu. Zanim ogłosiliśmy ten konkurs, to zastanawialiśmy się jakim będzie cieszył się zainteresowaniem. Sam stawiałem na kilkanaście filmików i... jestem bliski prawdy. Dzieje tak także dlatego, że te filmy, które już powstały naprawdę podniosły poprzeczkę wysoko, wysoko. No i odstraszają w ten sposób innych, potencjalnych uczestników zabawy. Tymczasem nie ma co się bać, bo w cenie jest jednak przede wszystkim pomysł!

Więcej o:
Copyright © Agora SA