Podczas zawodów młodzieżowych w lipcu 2012 r. spod koła jednego z motocykli wyleciał kamień i uderzył młodego kibica w lewe oko. Mało brakowało, a straciłby wzrok. Po tym incydencie wystąpił do klubu i ubezpieczyciela. Chciał pieniędzy, nie dostał i poszedł do sądu.
Klub był czysty
W pierwszej instancji 22-letni Andrzej Gonerski domagał się 55 tys. zł zadośćuczynienia od klubu Stal Gorzów. Powództwo zostało jednak oddalone. W lutym tego roku Sąd Rejonowy w
Gorzowie uznał, że klub żużlowy prawidłowo zorganizował zawody, a samo zdarzenie było po prostu nieszczęśliwym wypadkiem, a nie wynikiem zaniedbań po stronie organizatora. Co warto podkreślić, klub miał opłacone tylko podstawowe ubezpieczenie OC, a nie droższe NNW.
Kibic odwołał się jednak od tego orzeczenia wskazując, że klub powinien odpowiadać na zasadzie ryzyka, za wszystkie zdarzenia, do których dochodzi w czasie zawodów na obiekcie przy ul. Śląskiej.
A może się pogodzicie?
We wtorek rozpoczął się proces apelacyjny przed Sądem Okręgowym w Gorzowie. Strony jeszcze raz przedstawiły swoje argumenty po czym sędzia Danuta Soroka zasugerowała... zawarcie ugody (na zasadach sprawiedliwości społecznej). - Czy byłoby to nadmierną szkodą i dolegliwością dla pozwanego, by taką szkodę jakoś zrekompensować? - pytała.
Taka propozycja na tym etapie sporu jest dość zaskakująca. Nie ukrywa tego nawet Paweł Cierkoński, pełnomocnik powoda - kibica żużla. - Nie wiem, co sąd chce osiągnąć - mówi.
Michał Gajda, reprezentujący pozwanego - klub Stal Gorzów: - Biorąc pod uwagę to, na jakim etapie sądowym jesteśmy, zawarcie ugody raczej chyba nie będzie możliwe.
Podobnie uważa Łukasz Wilmiński, radca prawny z
Gorzowa, który przed sądem występuje w imieniu firmy ubezpieczeniowej Gothaer (w charakterze interwenienta ubocznego po stronie pozwanego).
Klub i ubezpieczyciel mają teraz czas, by wypowiedzieć się w tej sprawie pisemnie. Kolejna rozprawa w październiku.