Psycholog sportu: Wisła Kraków musi się skoncentrować na metodzie, nie na celu

- Zawodnicy powinni walczyć z przyczyną, a nie z objawami - przekonuje dr Kamil Wódka, znany psycholog sportowy. Chociaż piłkarze bardzo często mówią o konieczności wyciągania wniosków, to niewiele z tego wynika. Kibice Wisły Kraków takich tłumaczeń słyszeli ostatnio wiele, a błędy w kółko się powtarzają.

Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl Zapytaliśmy więc Wódkę o Wisłę, która od początku kadencji Kazimierza Moskala zmaga się z nawracającym problemem utraty bramek w końcówkach meczów. Eksperci są zgodni - grę Wisły można chwalić. Tyle że krakowianie z sześciu meczów wygrali tylko jeden. - Błędy mogą wynikać z różnych kwestii: dyspozycji fizycznej, założeń taktycznych czy też kłopotów z jej realizacją. Może być to też kwestia dyspozycji mentalnej i takimi jej składowymi jak koncentracja. Trzeba się zastanowić, na czym zawodnicy się koncentrują - tłumaczy Wódka.

Z 20 meczów, jakie rozegrali pod wodzą Kazimierza Moskala, wiślacy aż w czternastu stracili przynajmniej jedną bramkę w drugiej połowie, na którą nie byli już w stanie odpowiedzieć. W rezultacie bilans Moskala jest... trochę dziwny: tylko cztery zwycięstwa, aż 12 remisów i cztery porażki. - Często słyszymy, że piłkarze "muszą wyeliminować błędy i skupić się na tym, by ich w przyszłości nie popełnić". Niestety, od samego myślenia i mówienia o tym nie uniknie się problemów - mówi Wódka.

Podkreśla, że z próbą rozwiązania patowej sytuacji powinny pójść konkretne działania. - Trzeba znaleźć odpowiednią metodę prowadzenia gry, by zespół do końca meczu był pewny zagrań. Hasło, że ktoś jest skoncentrowany, tak naprawdę niewiele nam mówi, jeśli nie wiemy, na czym zawodnik się koncentruje. Jeśli na tym, żeby nie stracić bramki, ale nie ma odpowiedniej metody, by tego dokonać, to pewnie ta bramka wpadnie. Aby zminimalizować ryzyko błędu, warto skupić się na tym, co zrobić. Stwierdzenie niby banalne, ale często pomocne - mówi psycholog sportu.

Może się wydawać, że w piłkarzach Moskala rośnie frustracja. Upust bezsilności dał w Szczecinie np. Boban Jović, który tuż po podyktowanym karnym dla Pogoni ukrył twarz w dłoniach i bezradnie oparł się na arbitrze.

Wódka podkreśla: - Zespół nie składa się z jednego zawodnika i nie można tu stosować żadnego uogólnienia, do czego mamy tendencję. Próbujemy szukać praw, które wszystko nam opiszą. W przypadku gier zespołowych nie wiemy, o czym każdy myśli i na czym dokładnie się koncentruje. Gdy czasem za bardzo się czegoś chce, w poczynania drużyny może wkraść się nerwowość, a co za tym idzie - niedokładność. Koncentracja była, ale została przekierowana na niewłaściwe tory.

Obserwuj @krakow_sport_pl

Może problem leży głębiej? Przez lata w polskich klubach o psychologu nikt nawet nie chciał słuchać. Dziś takie osoby znajdą się między innymi w sztabach szkoleniowych Lecha, Śląska, nawet Zagłębia Lubin. - Do psychologii sportu pewne środowiska ciągle podchodzą ze sporą rezerwą, dalej nie kojarzą tej dziedziny nauki z częścią ogólnego treningu rozwojowego, nadal mają jednak wyobrażenie sytuacji, w której dany zawodnik udaje się z problemem do psychologa - mówi Wódka.

Mogłoby się wydawać, że pod względem treningu mentalnego jesteśmy daleko w tyle za krajami Europy Zachodniej. To prawda? - Czasami zawodnik, który idzie do fizjoterapeuty z bolącą nogą, efekty takiej wizyty często widzi niemal od razu. Praca psychologów rzadko kiedy przynosi tak szybkie i namacalne rezultaty. Mimo wszystko nie wydaje mi się, żebyśmy w skali europejskiej bardzo odstawali. Wiem, jak to wygląda w Niemczech i mam przekonanie, że nie powinniśmy mieć w tym obszarze kompleksów, a na pewno jeśli mówimy o merytorycznym przygotowaniu samych psychologów sportu - tłumaczy Wódka.

Więcej o:
Copyright © Agora SA