Cracovia. Damian Dąbrowski: Mam nadzieję, że będziemy walczyć o coś więcej

Niewielu piłkarzy polskiej ekstraklasy może pochwalić się, że w wieku 23 lat rozegrało sto spotkań w polskiej ekstraklasie. Taki właśnie jubileusz w meczu z Jagiellonią Białystok będzie świętował Damian Dąbrowski.

ROZMOWA Z DAMIANEM DĄBROWSKIM

pomocnikiem Cracovii

W ekstraklasie jest kilkunastu piłkarzy, którzy w wieku 23 lat mieli na koncie ponad sto występów w ekstraklasie, m.in.: Piotr Malarczyk (Korona Kielce), Marcin Kamiński (Lech Poznań), Rafał Janicki (Lechia Gdańsk), Jakub Rzeźniczak, Michał Kucharczyk (obaj Legia Warszawa), Mateusz Możdżeń, Maciej Korzym (obaj Podbeskidzie Bielsko-Biała), Patryk Małecki (Pogoń Szczecin), Łukasz Surma (Ruch Chorzów), Mariusz Pawelec (Śląsk Wrocław), Maciej Sadlok, Maciej Jankowski, Paweł Brożek (wszyscy Wisła).

Andrzej Klemba: Z Jagiellonią zagra pan zapewne po raz 100. w ekstraklasie, ale pierwszy mecz był dość dawno.

Damian Dąbrowski: Gdy debiutowałem w ekstraklasie, miałem niespełna 18 lat. Jestem szczęśliwy, że pięć lat później czeka mnie setny występ. Jak na taki wiek nie mam się czego wstydzić. Świętowanie? Bez przesady. Chyba że koledzy w szatni coś wymyślą. Może jakąś piosenkę zaśpiewają.

O piłkarzach Cracovii jest głośno, ale częściej słychać o Cetnarskim, Rakelsie, Budzińskim czy Kapustce. O pana dobrej postawie wspominają głównie eksperci.

- O mojej pozycji na boisku mówi się, że to dla ludzi od czarnej roboty, więc pewnie dlatego. Próbuję o sobie przypominać jakimiś dobrymi zagraniami do przodu i cieszę się, że fachowcy piłkarscy, a także kibice to doceniają. Skupiam się na tym, by mieli kolejne powody do ewentualnych komplementów. Kręcę się też często przed polem karnym i czekam na okazję do strzału. Na razie tych bramek w ekstraklasie nie mam za wiele, ale jestem o to spokojny. Trenuję, staram się iść wciąż do przodu. Zaczną wpadać częściej.

Pewnie z Jagiellonią Białystok wolelibyście grać na wyjeździe.

- Śmialiśmy się w szatni po porażce z Piastem, że na szczęście następny mecz gramy na wyjeździe [z Koroną w Kielcach Cracovia wygrała 3:0 - przyp. red.]. Wiadomo, że nasza passa w roli gości wygląda imponująco, ale u siebie aż tak źle nie jest. Oczywiście przegraliśmy z Piastem przy ul. Kałuży, ale teraz mamy przynajmniej co naprawiać. Mamy być z czego dumni, jeśli chodzi o grę na wyjazdach. Proszę jednak pamiętać, że nie tak dawno chyba przez rok właściwie nie potrafiliśmy wrócić z meczu z trzema punktami [od maja 2014 do kwietnia 2015 roku tylko jedna wygrana]. Piłka jest bardzo przewrotna i może się zaraz okazać, że znów będziemy przegrywać na wyjazdach, a zaczniemy grać lepiej u siebie.

Jednak ze świecą można szukać drużyn w Europie, które lepiej grają na wyjeździe niż u siebie.

- Rzeczywiście trudno to wytłumaczyć. Jesteśmy w formie i być może za bardzo chcemy u siebie się pokazać, co powoduje, że trochę nam się plączą nogi. Generalnie taka jest polska liga, że gospodarze prowadzą grę, a goście ustawiają się do kontry. Z drugiej jednak strony w Kielcach dwie bramki zdobyliśmy po akcjach konstruowanych prawie przez cały zespół. Zaczęliśmy w defensywie, wymieniliśmy nawet kilkanaście podań i dopiero trafiliśmy do siatki. Tylko trzeci gol był zdobyty z kontry.

Jest pan w klubie od kilku lat i dopiero w tym sezonie jest szansa, by Cracovia zaczęła spełniać oczekiwania.

- Zwykle wydawało się, że na papierze mamy niezły skład. Oczekiwania nie tylko prezesa czy kibiców, ale także nasze były takie, by znaleźć się w grupie mistrzowskiej. Mimo to ostatnie dwa sezony broniliśmy się przed spadkiem. Trudno to wytłumaczyć. Może teraz część zawodników, o których jeszcze niedawno mówiło się "młodzi", nabrała doświadczenia i jest w stanie odpowiadać za grę zespołu. Mam nadzieję, że tym razem Cracovia jest w stanie walczyć o coś więcej niż ostatnio.

Przyszedł trener Jacek Zieliński i nagle zaczęliście wygrywać.

- To się potoczyło bardzo szybko. Trener był w klubie zaledwie kilka dni i wygraliśmy. Sam szkoleniowiec mówił do nas: "Nie liczmy na cuda, za wiele tu nie zmienię". Wprowadził swoje metody, ale nie poprzez rewolucję, tylko cegiełka po cegiełce, tak że nawet tego za bardzo nie odczuliśmy. Za wcześnie, by mówić o celach. Dobrze wystartowaliśmy i liczę, że tego nie zaprzepaścimy. Gra w grupie mistrzowskiej daje luz i świadomość, że nie ma nic do stracenia. Poza tym chcielibyśmy się sprawdzić w rozgrywce z najsilniejszymi polskimi drużynami.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.