Łęczna - Śląsk. Tadeusz Pawłowski: Polecimy po punkty

- Górnik Łęczna to drużyna, która zawsze jest groźna. W sobotę czeka nas ciekawe spotkanie. Myślę, że ze Stomilem Olsztyn zagraliśmy dobry mecz i mam nadzieję, że w kolejnych pojedynkach nasza forma będzie rosła. Do Łęcznej polecimy po punkty - powiedział przed meczem 5. kolejki ekstraklasy Tadeusz Pawłowski, trener wrocławskiego Śląska.

Za Śląskiem bardzo intensywny tydzień. Po niedzielnym meczu z Lechią Gdańsk w lidze, drużyna wyjechała do Olsztyna, gdzie aż 5:1 ograła tamtejszy Stomil w meczu 1/16 finału Pucharu Polski. - W środę zapytano mnie, czy wynik nie był za wysoki. Według mnie był nawet za niski, bo mogło być 10:1! W ekstraklasie wymagamy, by wykorzystywać sytuacje sam na sam, a takie zmarnowaliśmy w Olsztynie trzy. Poza tym powinniśmy otrzymać rzut karny za faul na Kamilu Dankowskim - uznał szkoleniowiec WKS-u. Dla swoich piłkarzy "Tedi" nie miał litości. Po powrocie ze stolicy Warmii i Mazur o 6 rano zaaplikował podopiecznym trening regeneracyjny, a tych, którzy nie grali, czekają jeszcze zajęcia wyrównawcze.

Pawłowski był bardzo zadowolony z pucharowego starcia: - Chcieliśmy zdominować przeciwnika od pierwszych minut. Udało nam się. Bardzo szybko objęliśmy dwubramkowe prowadzenie. Bardzo cieszę się, że strzelanie bramek rozkłada się na coraz większą liczbę graczy. Cieszę się też, że po meczu z Lechią, w którym zabrakło nam skuteczności, zdobyliśmy pięć bramek.

W środowy wieczór w składzie wrocławian doszło do sporych zmian w porównaniu do ostatnich meczów. - Wprowadziliśmy pięć zmian, dzięki czemu w zespole jest zdrowa rywalizacja. Wszyscy wiedzą, że w każdej chwili mogą wskoczyć do składu - ocenił trener Śląska.

Po spotkaniu ze Stomilem Pawłowski nie chciał zdradzić, w jaki sposób ustawi zespół na mecz z Górnikiem Łęczna. Tym bardziej że problemy ze stawem skokowym ma Marcel Gecov, a z urazem przywodziciela zmaga się Kamil Biliński. Ponadto na drobne kontuzje narzekają też Mateusz Machaj i Adam Kokoszka. - Z decyzjami co do ustawienia poczekam do piątkowego treningu. Na pewno zagramy ofensywnie, ale z kształtem kadry póki co muszę się wstrzymać - zapowiedział opiekun zielono-biało-czerwonych.

Do Łęcznej Śląsk poleci samolotem. - Będzie trochę innowacji, bo polecimy w dniu meczu do Świdnika. Lot potrwa około 40 minut - zdradził "Tedi".

A jak Pawłowski ocenia najbliższego rywala? - Nie chcę jeszcze oceniać ligi i miejsc poszczególnych drużyn w tabeli, bo za nami za mało meczów. Niektóre drużyny wylosowały taki terminarz, że trafiły drużyny w słabszej formie, słabsze czy występujące w europejskich pucharach. Poczekajmy do ósmej czy dziewiątej kolejki. Każdy ekstraklasowy zespół jest groźny i trzeba mieć przed nim respekt. Łęczna zawsze z każdym potrafiła wygrać. Nie boimy się jednak nikogo. Nieważne, czy to jest Legia Warszawa czy Górnik Łęczna - podsumował trener wrocławskiej drużyny.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.