Jaka będzie przyszłość Roberta Warzychy i Józefa Dankowskiego? Czy Górnik wreszcie wzmocni swój skład? Czy zarząd klubu czuje się współwinny bardzo słabego startu sezonu? Zapytaliśmy o to Krzysztofa Maja, wiceprezesa zabrzańskiego klubu.
Krzysztof Maj: Kibice mają prawo wyrazić swoje niezadowolenie, zwłaszcza że wyniki są dalekie od tego, co zakładaliśmy przed sezonem. Chociaż trzeba też obiektywnie powiedzieć, że te trzy pierwsze mecze mogły się ułożyć bardzo różnie. Na Wiśle byliśmy bliżsi zwycięstwa niż gospodarze, w Łęcznej graliśmy naprawdę przyzwoicie, a w spotkaniu z Piastem mieliśmy wiele sytuacji bramkowych, ale bardzo mocno kulała gra w obronie.
- W tej wspomnianej już obronie. Proszę spojrzeć - Nieciecza zdobyła do tej pory jedną bramkę i ma na swoim koncie zwycięstwo. My tych goli ustrzeliliśmy pięć, a ugraliśmy tylko jeden punkt. Mówiąc o defensywie, nie mam jednak na myśli tylko naszych obrońców, ale całą drużynę. Poprawa jest potrzebna w trybie pilnym.
- Przede wszystkim staramy się zdiagnozować problem i znaleźć jego rozwiązanie. Nie ma jednak co ukrywać, że najbliższe mecze dla ich przyszłości będą bardzo ważne.
- Powiedzmy sobie wprost - trenerów zawsze bronią wyniki, a dzisiaj Górnik tych wyników nie ma. Chociaż - z drugiej strony - nie należy nikogo zwalniać po czterech kolejkach.
- W pierwszej kolejności chcieliśmy utrzymać stan posiadania z rundy wiosennej. Udało się nam zatrzymać Romana Gergela, Erika Grendela, Łukasza Madeja, czy Rafała Kosznika. A czy nowych twarzy mogłoby być więcej? Pewnie i mogłoby, ale pamiętajmy, że pracujemy w określonym budżecie. Choć okienko cały czas trwa, a my pracujemy nad wzmocnieniami.
- Rozmawiamy z zawodnikami, którzy grają w eliminacjach Ligi Europy. Tyle że - no właśnie - grają. Z naszego punktu widzenia byłoby lepiej, gdyby ich kluby z tych rozgrywek już odpadły, bo wtedy byłyby bardziej skłonne do negocjacji. Na razie nie chcą się osłabiać.
- Bardzo niewiele brakowało do transferów Adama Stachowiaka, czy Michala Papadopulosa, choć oczywiście przymiarek było znacznie więcej. Nie wychodziło z różnych powodów. Kwota za sam podpis, prowizja menedżerska...