Ruch Chorzów. Nowa fala na Cichej. "Jesteśmy stąd, ze Śląska"

Martin Konczkowski w niczym nie przypomina już zalęknionego młokosa, który dwa lata temu dobijał się do pierwszego składu Ruchu Chorzów.

22-letni zawodnik w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała (1:1) najmocniej zapracował na bramkę Patryka Lipskiego. Stało się to po imponującym rajdzie po prawym skrzydle.

Konczkowski w niczym już nie przypomina zalęknionego młokosa, który kurczowo trzymał się własnej połowy. - Jestem już innym piłkarzem. Nabrałem pewności siebie. Nabrałem doświadczenia. Staram się robić to, czego nowoczesna piłka nożna wymaga od prawego obrońcy. Mam coraz więcej zadań w ofensywie i staram się im podołać. Jest dobrze, ale na pewno może być lepiej. Wciąż mam rezerwy - mówi portalowi slask.sport.pl piłkarz.

Konczkowski to obok Michała Helika, Patryka Lipskiego, Macieja Urbańczyka czy Michała Koja nowa fala na Cichej. - Nie da się ukryć, że znaczymy dla Ruchu coraz więcej. Fajne jest również to, że jesteśmy stąd, ze Śląska. Albo przynajmniej tutaj uczyliśmy się dorosłej piłki - dodaje.

Ten tydzień jest dla Ruchu pracowity. Po poniedziałkowym meczu z "Góralami" w czwartek zespół wróci na Cichą, żeby zagrać z Wisłą Kraków o awans do 1/8 Pucharu Polski. - Po meczu z Podbeskidziem czujemy duży niedosyt. Nie może być inaczej, gdy traci się punkty przed własną, fantastyczną publicznością. Najważniejsze jednak, że nie przegraliśmy. Zespół buduje się z każdym meczem. Wiadomo, że w kadrze jest wiele nowych twarzy. Czas jest naszym sprzymierzeńcem. Możemy grać tylko lepiej. Walczymy w lidze, a liczymy również na dobry wynik w Pucharze Polski. Mamy dość sił i zawodników, żeby skutecznie rywalizować na obu frontach - kończy zawodnik.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.