Dla porównania - w czterech ostatnich meczach poprzedniego sezonu "Kolejorz" wbił przeciwnikom aż dziewięć bramek. - Zmienił się nasz układ gry w ofensywie - zauważa trener Skorża i tłumaczy: - Bramki strzelaliśmy, gdy mieliśmy w formie naszego najskuteczniejszego zawodnika, czyli Kaspra Hämäläinena. Liczyliśmy też na to, że Marcin Robak i Denis Thomalla szybko zaczną zdobywać gole, ale na razie nie idzie to dobrze. Bardzo liczę na tych chłopaków, ale reszta zespołu też musi im stwarzać więcej sytuacji - przyznaje.
Skorża uważa, że w jego zespole brakuje kilku ważnych postaci. - Generalnie brakuje nam teraz kilku zawodników, którzy dawali nam siłę mentalną, takich jak Paulus Arajuuri, jak Dawid Kownacki, jak Zaur Sadajew. To był można powiedzieć szkielet tej drużyny - twierdzi szkoleniowiec.
Zdaniem trenera Skorży problemem jest też fakt, że Lech nie ma kiedy trenować. - Gdy na obozie mieliśmy czas, żeby pracować nad pewnymi elementami, to później w pierwszych meczach sezonu było widać efekty tej pracy. Teraz gramy co trzy dni i mamy praktycznie czas tylko na rozruchy przedmeczowe i treningi regeneracyjne. Liczą na to, że po piątkowym meczu z Zagłębiem Lubin będziemy mieli chociaż trzy dni na to, żeby normalnie potrenować przed pierwszym spotkaniem z Videotonem - mówi Maciej Skorża.
Szkoleniowiec mistrzów Polski liczy też na to, że napastnicy Lecha wreszcie zaczną strzelać gole. - Denis z Marcinem muszą się uczyć współpracy, a mogą to robić w tej chwili praktycznie tylko poprzez mecze. To nie pomaga, ale ja widzę ich bardzo dobrą pracę i jestem optymistą, jeśli chodzi o ich grę w przyszłości.