Zawisza po klęsce z Kluczborkiem. To już nie gra faworyt

W ciągu kilku dni Zawisza przestał być faworytem do awansu. Po buncie Portugalczyka Alvarinho rozpadła się druga linia. Obrona została skruszona przez beniaminka z Kluczborka, który piłkarzom z doświadczeniem w ekstraklasie łatwo wbił trzy gole.

Jesteś kibicem z Bydgoszczy? Dyskutuj i dołącz do nas na Facebooku Sport.pl Bydgoszcz

Po niezłym starcie w Gdyni Zawisza skompromitował się na własnym boisku. O porażce z MKS Kluczbork można by łatwiej jednak zapomnieć, gdyby nie sytuacje, które w długofalowy sposób odbiją się na zespole.

Pierwsza to sprawa z Portugalczykiem Alvarinho. Tydzień temu w Gdyni jeszcze zagrał, ale w sobotę już go nie było na boisku i z kategorycznych stwierdzeń trenera Mariusza Rumaka wygląda, że już go w Zawiszy na poziomie I ligi nie zobaczymy. - Alvarinho odmówił wyjścia na trening. Rozmawiałem już o tym z dyrektorem sportowym. Poinformowałem już Alvarinho, że nie widzę go w zespole. Jeśli odmawia wyjścia na trening, nie może być z nami. Nie ma zaufania piłkarzy, nie ma mojego zaufania. Jak będzie dalej funkcjonował, to już zależy od klubu - stwierdził Rumak po sobotnim meczu.

O kłopotach klubu z Portugalczykami już informowaliśmy. Alvarinho i Mica narzekają, że "coś ich boli". W poprzednim tygodniu nie trenowali. W piątek pierwszy z nich odmówił wyjścia na zajęcia. - Mica cały czas narzeka natomiast na ból kolana. Wszystkie testy medyczne były jednak zrobione - tłumaczy trener zawiszan.

Los Miki w drużynie nie jest więc jeszcze rozstrzygnięty. Alvarinho może np. zostać zesłany do rezerw. Obaj najbardziej chcieliby jednak zgody klubu na transfery i powrotu do Portugalii. Mają aktualne kontrakty z Zawiszy. Bez nich rozpada się trójkąt w drugiej linii, który razem z Kamilem Drygasem miał prowadzić drużynę do zwycięstw i szybkiego powrotu do ekstraklasy. W sobotę Drygas był jedynym zawodnikiem, który występował w minionym sezonie systematycznie w ekstraklasie. Moc zespołu w ofensywie spadła. Do tego całkowicie zawiodła linia obrony złożona z doświadczonych piłkarzy, mających wiele występów w ekstraklasie.

Beniaminek z Kluczborka strzelił gospodarzom trzy łatwe gole: jeden po rzucie rożnym i dwa po kontratakach. - W tych sytuacjach nie widziałem tego doświadczenia w bloku obrony. Zbyt łatwo straciliśmy bramki, żeby w obecnej sytuacji myśleć realnie o awansie. W ataku także traciliśmy piłkę w najprostszy sposób, przez błąd techniczny lub pomyłkę w wyborze - analizuje Rumak.

Bydgoszczanie zdołali na początku drugiej połowy wyrównać na 2:2, ale bardzo szybko dali się zaskoczyć rywalowi, który strzelił zwycięskiego gola.

Zespół potrzebuje szybkich wzmocnień, żeby rywale nie uciekli już na początku rozgrywek. Niezbędni są lepsi gracze w linii ataku i środku pola oraz korekta poczynań defensywy.

Follow @WBorakiewicz

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.