Nie miał za wiele pracy. Skutecznie wyłapywał i piąstkował częste dośrodkowania zawodników Korony. W 72. minucie odbił przed siebie groźny strzał Cebuli.
Rozpoczął mecz, jak zwykle, na prawej obronie. Po przerwie w związku z kontuzją Tamasa Kadara został przesunięty na lewą stronę defensywy. Na obu pozycjach bardzo dobrze radził sobie ze skrzydłowymi Korony. Ponadto po przerwie kilka razy pokazał się z dobrej strony w ofensywie.
Do momentu obejrzenia czerwonej karki rozgrywał poprawne spotkanie. Skutecznymi interwencjami przerywał ataki Korony Kielce. W 80. minucie brutalnym wślizgiem zaatakował jednak Sergieja Pilipczuka i na ostatnie 10 minut osłabił swój zespół.
Obrońca Lecha kilka razy ratował swoją drużynę przy atakach Korony. W końcówce spotkania zablokował bardzo groźny strzał Kamila Sylwestrzaka. Do tego na plus należy zapisać Kamińskiemu kilka akcji ofensywnych. W 59. minucie dobrym dośrodkowaniem wypracował sytuację strzelecką Marcinowi Robakowi.
Węgier został przestawiony na lewą obronę i wyraźnie mu to posłużyło. Widać było większy spokój w grze Kadara. Skutecznie uniemożliwiał piłkarzom Korony ataki, zastrzeżenia można mieć za to do jego działań ofensywnych. Większość z jego podań do przodu i dośrodkowań nie przynosiła zamierzonego efektu.
Przeciętny mecz kapitana Lecha. Skutecznie wywiązywał się ze swoich obowiązków defensywnych, jednak zdecydowanie brakowało kreatywnych zagrał do przodu. Po czerwonej kartce dla Dariusza Dudki ostatnie 10 minut grał na środku obrony.
Jeden ze słabszych występów Linetty'ego w ostatnich miesiącach. Jak zwykle starał się grać bardzo ambitnie, jednak w jego grze było za dużo chaosu i niedokładności.
Szwajcar opuścił boisko w 25. minucie z powodu kontuzji. Grał zbyt krótko, aby móc ocenić jego występ.
Najbardziej aktywny w ofensywie zawodnik Lecha. Pracował w ataku, a kilka razy zaimponował też ambitnym powrotem do obrony. Bardzo często dośrodkowywał i strzelał na bramkę Dariusza Treli. Jego ocenę psuje niewykorzystana sytuacja z 50. minuty. Widać, że Węgier powoli łapie formę sprzed kontuzji.
Słaby występ skrzydłowego Lecha. Brakowało jego strzałów i dośrodkowań, w przeciwieństwie do Lovrencsicsa bardzo rzadko pokazywał się do gry.
Widać, że daleki jest jeszcze od swojej najlepszej formy. Rzadko pokazywał się partnerom, nie potrafił wykorzystać licznych dośrodkowań swoich kolegów z zespołu. Najlepszą i tak naprawdę jedyną sytuację miał w 59. minucie po wrzutce Marcina Kamińskiego. Strzelił jednak głową obok bramki. To nie jest ten Marcin Robak, który w barwach Pogoni Szczecin był postrachem ligowych bramkarzy.
W pierwszej połowie nie potrafił sobie znaleźć miejsca na boisku. Jednak w drugiej połowie zaprezentował się odrobinę lepiej. W 50. minucie świetnie rozegrał akcję z Gergo Lovrencsicsem i gdyby nie pomyłka Węgra, miałby na swoim koncie asystę. W dalszej części spotkania często był przy piłce, jednak w jego grze zdecydowanie zabrakło konkretnych efektów.
Wszedł na początku drugiej połowy za kontuzjowanego Tamasa Kadara. W obronie poprawnie wywiązywał się ze swoich obowiązków, jednak raz został ograny przez Kamila Sylwestrzaka, co o mało nie skończyło się golem dla Korony. Bardzo niewiele wnosił do gry ofensywnej po prawej stronie.