Prestiż nakręca mecze Legia Warszawa - Wisła Kraków

Gdy Wisła przyjeżdża na Łazienkowską, emocje są niemal gwarantowane - to jedno z prawideł polskiej ekstraklasy ostatnich lat. - Czasem wystarczy jedno wydarzenie i coś się zaczyna dziać - przyznaje obrońca Łukasz Burliga. Mecz Legia - Wisła w niedzielę o godz. 18.

Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl Przedostatnie spotkanie w Warszawie. Wisła przyjeżdża bez swojego lidera Arkadiusza Głowackiego i jest skazywana na pożarcie. Rozgrywa jednak świetne spotkanie, a Legia dopiero w doliczonym czasie ratuje remis po samobójczym golu Bobana Jovicia. Wcześniej przy Łazienkowskiej krakowianie przegrali np. 0:5, za to w innym meczu odrobili dwubramkową stratę, mimo że grali w osłabieniu. Gdy dołożyć do tego katastrofalne pomyłki sędziów w spotkaniach Wisła - Legia przy Reymonta, to wychodzi, że emocjami z tego szlagieru można podniecić nawet najbardziej wybrednego kibica.

Dobra droga do szlagieru

- Jakoś nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałem, ale rzeczywiście coś jest na rzeczy z tymi emocjami w naszych meczach. W końcu spotykają się dwie uznane marki, widowisku sprzyja też atmosfera. Przy niej mecze toczą się w dobrym tempie i zawsze coś się dzieje - podkreśla Kazimierz Moskal, trener Wisły.

Pomocnik Alan Uryga: - Skąd tyle emocji? Może dlatego, że zarówno my, jak i Legia chcemy grać w piłkę jak najefektowniej i potrafimy to robić?

Obrońca Łukasz Burliga: - To prestiż. Maksymalnie się mobilizujemy, a czasem wystarczy jedno wydarzenie - gol czy czerwona kartka - i coś zaczyna się dziać.

Oba zespoły są na dobrej drodze, by nie zawieść również w niedzielę. Wisła miała słaby początek sezonu, ale z meczu na mecz się rozkręca i w ostatniej kolejce pokonała Lecha (2:0). Z kolei Legia w poprzednim sezonie dała sobie wydrzeć mistrzostwo Polski, przegrała również mecz o Superpuchar, ale ostatnio spisuje się bez zarzutu. W ekstraklasie jest liderem, a w europejskich pucharach bez problemu odprawiła dwóch rywali i jest na ostatniej prostej do awansu do Ligi Europy.

- Ale Wisła jest najsilniejszą drużyną ligową, z jaką w tym sezonie graliśmy. Nie jestem zaskoczony ich zwycięstwem z Lechem, my również spodziewamy się bardzo trudnego spotkania - podkreśla Henning Berg, trener Legii.

Moskal: - Zanosi się na równie ciężki mecz jak z Lechem. Z Legią możemy jednak zagrać jak równy z równym i pojechać tam bez żadnych obaw, a wręcz przeciwnie - z bojowym nastawieniem.

Ostatnimi czasy w Warszawie i Krakowie wszystko dzieje się jakby równocześnie. Słabszy początek, potem lepsza gra, coraz lepsze wyniki, a teraz... te same problemy. W Legii kontuzja kostki odnowiła się Michałowi Żyrze i w klubie zachodzą w głowę, jakie leczenie zastosować, by przerwa nie trwała miesiącami. Z Wisłą na pewno nie wystąpi, a pod znakiem zapytania stoi gra Tomasza Jodłowca. Z kolei przy Reymonta przez miesiąc będą musieli radzić sobie bez Macieja Sadloka.

Jedno badanie to za mało

Lewy obrońca Wisły urazu nabawił się w derbach, ale wydawało się, że to tylko stłuczenie palca stopy. Tę diagnozę potwierdziło także badanie. Kilka dni później Sadlok normalnie trenował, ale po zajęciach ponownie zaczął czuć ból. Zdecydował się drugi raz pojechać do szpitala i wtedy okazało się, że ma złamany palec. - W tej sytuacji wypada nam ze składu na cztery tygodnie - przyznaje Moskal.

Wszystko wskazuje na to, że miejsce Sadloka będzie musiał zająć Burliga. - W defensywie grałem już chyba wszędzie, zaliczyłem nawet epizody w pomocy. Jedno jest pewne - dam z siebie wszystko - podkreśla obrońca krakowian.

Transmisja meczu w Canal+, relacja na krakow.sport.pl.

Obserwuj @krakow_sport_pl

Copyright © Agora SA