Cracovia - Piast Gliwice. Patrik Mraz: Musimy przekonać ekspertów, że się mylą

- Super byłoby awansować do grupy mistrzowskiej, a później spróbować jeszcze powalczyć o coś więcej. Takie plany ma jednak wiele klubów - mówi Patrik Mraz, obrońca Piasta Gliwice.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas

Piast zmierzy się w piątek na wyjeździe z Cracovią. By oddać, jak trudne zadanie czeka piłkarzy Radoslava Latala, wystarczy przytoczyć zaledwie jedną liczbę - 12. Już tylu ligowych meczów z rzędu Cracovia nie przegrała.

Kamil Kwaśniewski: Jeszcze kilka miesięcy temu to było nie do pomyślenia, ale dzisiaj zespół z Krakowa trzeba już traktować jako czołówkę ligi.

Patrik Mraz: Tak to wygląda. Jeśli weźmiemy pod uwagę ich wyniki z końcówki poprzedniego sezonu, wychodzi z tego seria, która rzeczywiście robi wrażenie. Tylko, że każda taka seria kiedyś się wreszcie skończy. Poza tym, tak jak na Cracovię musimy się mocno spiąć, tak - mimo wszystko - nie jest to Legia czy Lech.

Występ na poziomie podobnym do tego z derbów z Górnikiem Zabrze wcale nie musi wam zagwarantować sukcesu. Trzy punkty zaksięgowane, ale mankamentów nie brakowało.

- Nie jest tak, że skoro wygraliśmy bardzo ważny mecz, to już nie widzimy swoich błędów. Nie ma co ukrywać, że było ich sporo. Najbardziej mieliśmy do siebie pretensje o to, że po strzeleniu drugiej i trzeciej bramki tak szybko pozwalaliśmy Górnikowi łapać kontakt. Takie sytuacje nie powinny się nam przytrafiać.

Jest pan spokojny o to, że tym razem na wyjeździe zagracie już dobrą piłkę? W Chorzowie wyglądaliście bardzo słabo.

- To prawda, chociaż tak samo wyglądał Ruch. Cały mecz był po prostu słaby, kibiców do przyjścia na stadion raczej nie zachęcił. Tak jak mówił trener Latal, jedno z tych spotkań, które wygrywa ten, kto pierwszy zdobędzie gola. Na nasze nieszczęście, zrobił to rywal. To jednak tylko jeden mecz. Mam nadzieję, że w Krakowie będziemy wyglądali już zupełnie inaczej. Ważne, byśmy pokazali ten sam wysoki pressing, jak w meczach z Niecieczą i Górnikiem.

Z dobrej strony zaprezentowali się w nich nowi piłkarze zespołu. Problemów z aklimatyzacją w Gliwicach chyba nie macie?

- Żadnych. Trafiliśmy do naprawdę fajnej szatni, reszta chłopaków świetnie nas przyjęła.

Pan w Polsce jest już całkiem długo, więc z naszym językiem radzi już sobie bardzo dobrze. Jak idzie pozostałym?

- Wiem po sobie, że początki są trudne. Chociaż nasze języki brzmią podobnie, przez pewien czas nie rozumiałem praktycznie nic. Dużo dają już jednak takie zwykłe rozmowy w szatni, pozwalają się z tym polskim osłuchać. Dlatego myślę, że jeszcze jakieś trzy - cztery miesiące i pozostali również będą udzielać wywiadów bez tłumacza (śmiech).

Wtedy będziemy już pewnie mogli ocenić, o jakie cele przyjdzie wam walczyć.

- Super byłoby awansować do grupy mistrzowskiej, a później spróbować jeszcze powalczyć o coś więcej. Sęk jednak w tym, że takie plany ma wiele klubów. Łatwo więc nie będzie.

Przed sezonem kilku ekspertów typowało was wręcz do spadku.

- Musimy ich po prostu przekonać, że się mylą. Ale nie słowami, tylko swoją grą. Oby mecz z Cracovią nam w tym pomógł.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.