Jagiellonia przegrała z Zagłębiem. Kilka kontrowersji

Jednego gola sędzia nie uznał. Innego tak, ale czy powinien? Do tego niewykorzystany rzut karny. Sporo działo się w niedzielnym spotkaniu w Białymstoku. Ostatecznie Jagiellonia przegrała 1:2 z Zagłębiem Lubin

BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS

Spotkanie z Zagłębiem było pierwszym, w którym Jagiellonia zagrała bez Niki Dzalamidze i Patryka Tuszyńskiego. Zawodnicy, którzy mieli olbrzymi wpływ na poczynania ofensywne drużyny z Białegostoku, kilka dni przed starciem z ekipą z Lubina zostali sprzedani (za około 1,5 mln. euro) do tureckiego Caykuru Rizespor. W niedzielnym meczu zamiast nich w podstawowym składzie na boisko wybiegli Konstantin Vassiljev oraz Łukasz Sekulski. Obaj zawodnicy świetnie spisali się w 12. minucie konfrontacji. Wówczas to Estończyk popisał się dobrym podaniem w pole karne. Sekulski mógł oddać strzał, ale zauważył jeszcze Macieja Gajosa i odegrał mu piłkę. Pomocnik uderzeniem głową umieścił ją w siatce.

- Udało mi się poszukać jeszcze Maćka, który był w dogodnej sytuacji i brawo, że zdobyliśmy bramkę. Musimy jednak dołożyć jeszcze jedną, żeby zwycięstwo dowieźli do końca - analizował w przerwie spotkania na antenie NC + Sekulski, a trzeba wspomnieć, że w dziewiątej minucie spotkania piłka wpadła też do bramki Jagiellonii. Zanim jednak Łukasz Janoszka oddał strzał, zabrzmiał gwizdek sędziego. Tomasz Kwiatkowski odgwizdał faul.

- Nie trzymałem jakoś mocno Modelskiego, żeby sędzia mógł się dopatrzył faulu - stwierdził w przerwie Jakub Tosik.

W pierwszych minutach drugiej połowy, tak jak w końcówce pierwszej, aktywniejsze było Zagłębie i w końcu goście dopięli swego. W 62. minucie Łukasz Janoszka zagrał świetnie za plecy obrońców. Futbolówkę przejął Michal Papadopulos i był remis. Dosłownie chwilę później goście już prowadzili. Dośrodkowanie z rzutu rożnego strzałem głową wykończył Adrian Rakowski. Co prawda ten strzał obronił Bartłomiej Drągowski, ale sędzia uznał, że piłkę wybił już za linią bramkową (pierwsze powtórki telewizyjne nie rozstrzygnęły tej sytuacji). W 74. minucie ponownie futbolówka była wybijana z linii bramkowej. Tym razem strzelał Jarosław Jach, a piłkę przed bramką zatrzymał Igors Tarasovs (tak przynajmniej uznał sędzia).

Jagiellonia w 84. minucie miała wymarzoną sytuację, aby doprowadzić do wyrównania. W polu karnym przez bramkarza został sfaulowany Maciej Gajos i sędzia wskazał na jedenasty metr. Piłkę ustawił sam poszkodowany i... posłał futbolówkę nad poprzeczką, a tym samym z trzema punktami z Białegostoku wyjeżdżają zawodnicy z Lubina.

Więcej o Jagiellonii na bialystok.sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.