Woodstock połączył quadowca Rafała Sonika i Łukasza Berezaka, chorego wolontariusza WOŚP [WIDEO]

Krakowianin - zwycięzca Rajdu Dakar wyruszył spod Tatr do Kostrzyna nad Odrą, by spotkać się z 11-letnim chłopcem, który pomimo choroby zbierał pieniądze podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Scena była bardzo wzruszająca - Sonik podszedł do chłopca, uklęknął przed nim, złapał za rękę i długo rozmawiał. Łukasz powtarzał "nie wiem, co powiedzieć" i ukradkiem ocierał łzę. Później chłopiec usiadł na kole quada, na którym krakowianin wygrał w tym roku Rajd Dakar. Sonik po chwili położył się i dalej rozmawiali. Łukasz mówił m.in. że już miał zaszczyt jeździć na quadzie i to większym. Wkrótce obaj wsiedli na maszynę i pojechali wziąć udział w motocyklowej paradzie podczas Przystanku Woodstock.

- Nie zdarza się na co dzień, by zwycięzca Rajdu Dakar przyjeżdżał spotkać się ze zwykłym, szarym chłopcem, który jest po prostu chory. To jest dla mnie coś niezwykłego i bardzo duży zaszczyt - mówił Łukasz.

- Jeżeli ktoś w takiej sytuacji, w jakiej znalazł się Łukasz, nie tylko nie oczekuje pomocy, ale sam postanawia ją okazać, poświęcić kawałek swojego życia innym, to jest to dla mnie nadwzór, coś kompletnie ponadstandardowego - podkreślał Sonik.

Łukasza Berezaka poznaliśmy przypadkowo, gdy podczas finału WOŚP, zagadnięty przez dziennikarkę w Szczecinie dlaczego zbiera pieniądze, odpowiedział, że sam jest nieuleczalnie chory (cierpi na chorobę Leśniowskiego-Crohna), więc postanowił pomóc innym dzieciom. Teraz ma nadzieję, że lek i dla niego się znajdzie. - Troszkę zwątpiłem, że da się mnie wyleczyć, ale m.in. dzięki panu Rafałowi i innym ludziom, bardzo, bardzo odzyskałem wiarę i jestem przekonany, że kiedyś wynajdą lek, małą tabletkę, które pomoże zapobiec chorobie - mówił Łukasz.

Zobacz wideo

Sonik zorganizował rajd przez Polskę - wraz z innym quadowcami i motocyklistami wystartował z Łysej Polany - po 18 godzinach jazdy i pokonaniu 680 km dojechał na Przystanek Woodstock. - Dla mnie to żaden wyczyn, ale przynajmniej w taki sposób chciałem pokazać podziw i oddać szacunek chłopcu, który jest, można powiedzieć, niedoścignionym wzorem dla wszystkich. Motorem przyjazdu na Woodstock nie były koncerty, ale właśnie Łukasz - dodał Sonik.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.