Łukasz Sekulski w ataku Jagiellonii zastąpi Patryka Tuszyńskiego?

Po transferze Patryka Tuszyńskiego do tureckiego Rizesporu Łukasz Sekulski wydaje się jego naturalnym następcą. Czy tak będzie? Zobaczymy m.in. w niedzielnym (godz. 15.30) spotkaniu Jagiellonii z Zagłębiem Lubin

BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS

Trochę żartem można powiedzieć, że po ostatnich transferach możesz być jednym z najbardziej zadowolonych zawodników w zespole, bo Patryk Tuszyński, czyli konkurent do miejsca w składzie ubył.

Łukasz Sekulski, napastnik Jagiellonii: - Nie, trzeba dalej ciężko pracować i trenować. A tym zawodnikom którzy odeszli [oprócz Tuszyńskiego również Nika Dzalamidze - red.] można pozazdrościć, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Żeby każdemu tak się udawało, żeby każdy zmieniał kierunek i swe położenie na coraz lepsze. Teraz przychodzi czas na następnych i mam nadzieję, że dostanę od trenera szansę. Patryk przechodził drogę z niższych klas rozgrywkowych i na początku było ciężko, ale następnie stał się kluczowym napastnikiem ekstraklasy. Oby podobnie działo się w moim przypadku.

Trener Michał Probierz powtarza, że piłkarz swój status może zmienić bardzo szybko i przykład Patryka Tuszyńskiego jest idealny, rok temu Lechia Gdańsk machnęła na niego ręką.

- Dokładnie, a na mnie tak samo lekką ręką machnęła swego czasu Wisła Płock. W moim przypadku zrobiłem krok w tył [ostatnio Sekulski grał w II-ligowej Stali Stalowa Wola - red.], a teraz udało się zrobić dwa kroki do przodu. Oby następnym kroczkiem była dobra gra w ekstraklasie.

Jak na razie to masz jeden występ w ekstraklasie i jeden strzelony gol oraz cztery występy w europejskich pucharach. Trochę to dziwne.

- Zgadza się, tak się ułożyło. Mam nadzieję, że teraz będzie coraz więcej występów w ekstraklasie i coraz więcej bramek. Tego się ode mnie wymaga i ja od siebie również tego wymagam. Mam nadzieję, że będą występy, bramki i asysty.

Różnica między grą w II lidze a ekstraklasie jest bardzo duża?

- Na pewno jest, ale wszystko dzieje się tak szybko, że nie ma nawet czasu pomyśleć, czym się różnią te klasy rozgrywkowe. Na pewno ta różnica jest, ale nie zaprzątam sobie tym głowy. Muszę pracować nad mankamentami, nad ulepszaniem swojej gry. Tylko to mnie teraz interesuje.

To jeżeli chodzi o pracę, to teraz macie na nią więcej czasu. Po odpadnięciu z eliminacji Ligi Europy między spotkaniami macie tydzień przerwy.

- Zaraz będzie też Puchar Polski, chociaż rzeczywiście teraz będziemy raczej szli takim cyklem meczowym. Niestety nie udało się w Lidze Europy, a to było coś pięknego, fajna przygoda i oby za rok człowiek miał szansę ponownie stawiać nogi na europejskich boiskach. To naprawdę superdoświadczenie i też mobilizacja do tego, żeby za rok ponownie zagrać w eliminacjach Ligi Europy albo Ligi Mistrzów. Oczywiście trzeba mieć chłodną głowę, ale też marzenia. Myślę, że to jest marzenie każdego zawodnika, żeby grać w takich meczach.

W niedzielę zagracie kolejne spotkanie w ekstraklasie. Waszym rywalem będzie Zagłębie Lubin, które jest beniaminkiem rozgrywek, chociaż też trudno mówić o tym zespole jako beniaminku.

- Jest to mocno doświadczony zespół, ale też poparty młodymi zawodnikami. Na pewno będzie ciężko, ale my mamy jasny cel. Trener tak ustawi drużynę, tak nas przygotuje, że wyjdziemy i będziemy grać o trzy punkty, bo w każdym meczu gramy o trzy punkty - tylko to nas interesuje. Mam nadzieję, że w tym meczu wystąpię i chciałbym dobrą grą dać sygnał trenerowi, że można na mnie stawiać.

Więcej o Jagiellonii na bialystok.sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.