Lech Poznań - FC Basel 1:3. Porażka w dramatycznych okolicznościach. Dwie czerwone kartki, obroniony rzut karny

Lech Poznań na własne życzenie przegrał z FC Basel 1:3 w pierwszym meczu III rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski grali w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Tomasza Kędziory.

Gdy Gianni Infantino, sekretarz generalny UEFA, wylosował Lechowi Poznań jako przeciwnika w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów FC Basel, kibice zamarli. Wyeliminować klub, który w Poznaniu stawiano jako wzór, do którego Lech powinien dążyć? "To nie może się udać" - nieznośnie huczało w głowach. Dni mijały, a do Polski zaczynały jednak coraz częściej docierać optymistyczne głosy. Takie, że teraz jest najlepszy moment na to, by Lech wyeliminował targaną kryzysem szwajcarską potęgę. Kibice ruszyli więc do kas, tylko dzień przed meczem wykupując wiele tysięcy biletów. Ostatecznie zjawili się na stadionie w liczbie ponad 28 tys.

Mistrz Szwajcarii przyjechał do Polski bez czterech podstawowych zawodników. W Lechu z kolei do ostatnich chwil drżano o zdrowie Karola Linettego. Trener Maciej Skorża doskonale wiedział, że bez swojego najlepszego środkowego pomocnika misja pokonania FC Basel nie będzie mogła się udać, i mimo kłopotów ze zdrowiem wystawił go w pierwszym składzie.

Jeszcze zanim mecz na dobre się rozpoczął, dali o sobie znać kibice Lecha, którzy odpalili race i wywiesili transparent o treści "High risk supporters", czyli kibice wysokiego ryzyka. Przedstawienie poznańskich fanów trwało kilka minut, a duża grupa dziennikarzy ze Szwajcarii wyjęła smartfony i z wyraźnym podziwem rejestrowała wydarzenia.

Początek dla mistrzów Polski

Jak ważnym ogniwem w drużynie mistrzów Polski jest Linetty, można było się przekonać już w 17. minucie, gdy przechwycił piłkę w środkowej strefie boiska i błyskawicznie podał ją do Kaspra Hämäläinena. Fin świetnie zauważył Denisa Thomallę, który w doskonałej sytuacji... przestrzelił.

Lech imponował, grał bardzo mądrze taktycznie. Widać było, że trener Skorża perfekcyjnie odrobił zadanie. Lechici atakowali rywali wysoko na ich połowie, nie pozwalając tym samym Szwajcarom na swobodne rozgrywanie piłki. Aż przyszła 34. minuta. Rywale wykonywali rzut rożny. Piłka trafiła na piąty metr do Michaela Langa. Prawy obrońca FC Basel uderzył z pierwszej piłki, ta minęła niemal całą linię obrony Lecha i wpadła do bramki.

"Kolejorz" błyskawicznie odpowiedział. Szymon Pawłowski huknął z dystansu. Piłka uderzyła w poprzeczkę, po czym odbiła się za linią bramkową. Sędzia asystent tego jednak nie zauważył i nie zasygnalizował gola, na szczęście piłkę do pustej bramki dobił Denis Thomalla. Tym razem arbiter z Anglii Anthony Taylor wskazał na środek boiska. Mecz zaczynał się od nowa.

Feralna 66. minuta

W drugiej połowie Lech dalej realizował swój skrupulatny plan. Trener Skorża szybko dokonał pierwszej zmiany, wpuszczając Marcina Robaka za zmęczonego Thomallę. Lech sprawiał lepsze wrażenie, odbierał rywalom piłkę i pędził na bramkę z kontratakami. Aż przyszła 66. minuta. Tomasz Kędziora przewrócił w polu karnym Bjarnasona. Sędzia wyrzucił obrońcę Lecha z boiska i wskazał na jedenasty metr. Do rzutu karnego podszedł największy gwiazdor FC Basel, Shekelzen Gashi. Pewny siebie zatrzymał się w połowie rozbiegu i na raty strzelił na bramkę. Burić wyciągnął się jednak jak struna i intuicyjnie jedną ręką wybił piłkę na rzut rożny. Tej interwencji w Poznaniu nie zapomni mu nikt.

Lech musiał grać jednak w dziesiątkę. Maciej Skorża szybko zrobił kolejną zmianę. Za prawoskrzydłowego Formellę wpuścił obrońcę Kebbę Ceesaya. A za chwilę Gergo Lovrencsics zmienił Hämäläinena. Gdy wydawało się, że mimo osłabienia Lech nie przegra tego meczu, popełnił drugi kosztowny błąd. Długiego podania za linię obrony nie zdołał przeciąć Kadar, piłka trafiła do rezerwowego Marca Janko, a ten strzelił tak mocno, jakby chciał rozerwać siatkę w bramce Lecha.

"Kolejorz" rzucił się do odrabiania strat, ale bez dobrze dysponowanego Barry'ego Douglasa nie był w stanie już nic zrobić. A rywale wykorzystali grę w przewadze i jeszcze w doliczonym czasie gry za sprawą Davide Calli podwyższyli na 3:1. Szwajcarzy też jednak kończyli mecz w osłabieniu po czerwonej kartce dla Taulanta Xhaki za brutalny faul na Trałce.

Lech na własne życzenie przegrał z FC Basel i znalazł się w bardzo trudnej sytuacji przed rewanżem.

Więcej o:
Copyright © Agora SA