Zwycięstwo 2:1 Lecha Poznań nad Lechią Gdańsk rodziło się w bólach. Piłkarze "Kolejorza" mieli już w głowach środowe spotkanie z FC Basel i nie rzucili na gdańszczan swoich wszystkich sił. Tempo meczu znacznie spadło po pierwszej zdobytej bramce przez Kaspra Hamalainena, Lech kontrolował spotkanie. - Nie pamiętam dokładnie, co się stało przed polem. Przeciwnik stracił piłkę, Darko Jevtić do mnie podał. Miałem dużo czasu, ale szukałem miejsca, żeby podać kolegom. Byłem już przed polem karnym, była przestrzeń na oddanie strzału, uderzyłem i piłka wpadła do siatki - opisuje Fin i dodaje: - Mój występ był w porządku, ale ważniejsza jest wygrana. Dobrze, że mogłem się przyczynić tym golem do zwycięstwa. Wygrana jest tym bardziej ważna, że w pierwszym meczu sezonu przegraliśmy mecz z Pogonią.
Po trafieniu Hamalainena Lech przestał atakować. Skromna wygrana była satysfakcjonująca i lechici chcieli zwyciężyć jak najmniejszym nakładem sił. Lechia jednak wyrównała i w końcowych minutach gospodarze znów mocniej zaatakowali. Hamalainena już wtedy nie było na boisku - chwilę wcześniej zastąpił go na nim Denis Thomalla. - Trochę byłem nerwowy, bo po moim zejściu rywale wyrównali. Ale zdobyliśmy piękną bramkę po zespołowej akcji w ostatnich minutach spotkania. To na pewno podniesie nas na duchu przed środowym spotkaniem. Zwycięstwo da nam dużo pewności siebie - zapewnia pomocnik "Kolejorza".
Już w środę o 20.45 Lech zmierzy się z FC Basel w III rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. - Cały zespół jest gotowy na to spotkanie. Dzisiaj może nie zagraliśmy wielkiego meczu, popełniliśmy trochę głupich błędów i w środę musimy zagrać dużo, dużo lepiej. To dla nas wielka sprawa - mówi Hamalainen.