Wisła Kraków. Tomasz Frankowski wspomina derby

- To musiał wymyślić ktoś z grupy - Stolarczyk, Szymkowiak, Żurawski. Oni co chwilę zmieniali fryzury, kolor włosów i o ile mnie pamięć nie myli, to właśnie oni rzucili taki pomysł w szatni. Wyszło fajnie i zaskakująco - mówi były napastnik Wisły Kraków Tomasz Frankowski o pierwszych derbach Krakowa.

Dla napastnika pierwsze derby miały miejsce w 2004 roku, kiedy Cracovia wróciła do ekstraklasy. - Do meczu przystępowaliśmy w roli lidera, a derbowe zwycięstwo miało być rekompensatą dla nas i kibiców za wpadkę w Tbilisi. Niestety, skończyło się tylko remisem - wspomina piłkarz w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" .

Krakowianie cały mecz rozegrali z ufarbowanymi na czerwono-biało-niebiesko włosami - To musiał wymyślić ktoś z grupy - Stolarczyk, Szymkowiak, Żurawski. Oni co chwilę zmieniali fryzury, kolor włosów i o ile mnie pamięć nie myli, to właśnie oni rzucili taki pomysł w szatni. Wyszło fajnie i zaskakująco. Nie udało się wygrać i to jest o tyle ciekawa sprawa, że to był jeden z nielicznych moich meczów w barwach Wisły, w którym grając w lidze u siebie, nie strzeliliśmy bramki dodaje.

- Nie mieliśmy wizyty kibiców na treningu. Wtedy akurat nie. Pojawili się natomiast przed rewanżem na Cracovii. Kibice prosili nas, żebyśmy nie odstawiali nogi - mówi.

Frankowski wraz z innymi byłymi piłkarzami krakowskiego klubu wciąż ściska kciuki za Wisłę. - Z całego serca naszemu byłemu koledze z boiska, Kaziowi Moskalowi życzymy, żeby tak poukładał ten zespół, żeby skończył sezon przynajmniej w pierwszej trójce - kończy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA