Gorzów.sport.pl i dziennikarze Gazety bliżej Ciebie - znajdź nas na Facebooku!
Drugi wyrównujący gol dla Kotwicy Kołobrzeg padł w 88. minucie. Goście w drugiej połowie wyglądali znacznie lepiej, zagrażali Stilonowi. Wyglądało, że wciąż mają więcej sił. I wtedy nadeszła 90. minuta, w której gospodarze zagrali diametralnie inaczej niż wcześniej po przerwie. Zaczęło się od podania do Pawła Posmyka. Nowy kapitan gorzowskiej drużyny nie zważał na ból, który zadawał mu faulujący go z tyłu przeciwnik. Zastawiał się do końca i zdołał celnie odegrać piłkę do wprowadzonego w 73. minucie do linii pomocy Rafała Świtaja. Ten natychmiast zagrał futbolówkę do wybiegającego na wolne pole nieco z prawej strony Daniela Mrozka. - Nareszcie się na coś przydałeś - żartował trener stilonowców Artur Andruszczak, gdy po meczu wyściskał naszego nastolatka. Pochwały były jak najbardziej na miejscu, bo Mrozek nie podpalił się, przytomnie, dokładnie podał do nieobstawionego Kordiana Ziajki, a ten dopełnił formalności, wprawił widownię w euforię. Strzelił swoją drugą bramkę w tym spotkaniu, ale najważniejszą ze wszystkich, bo dającą niebiesko-białym awans do kolejnej rundy Pucharu Polski.
Pojedynek, który w pierwszej połowie znakomicie układał się Stilonowi, oglądało ponad 2 tysiące kibiców. - Myślę, że daliśmy radość gorzowianom, którym piłka nożna na dobrym poziomie należy się - powiedział Andruszczak. Oglądaliśmy piękną akcję lewą stroną Ziajki, który z głową zagrał do Łukasza Maliszewskiego, a ten z ok. 12 metrów wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Potem sam Ziajka znalazł się po prawej stronie pola karnego Kotwicy i uderzył nie do obrony.
Widzieliśmy też gorszą twarz stilonowców. Było widać, że nagłe, nieoczekiwane odejście z zespołu doświadczonego obrońcy Dawida Kucharskiego to jest problem. W tyłach byliśmy niepewni, zbyt często mieliśmy kłopot z wyprowadzeniem piłki i naprawdę sporo szczęścia, że już do przerwy Kołobrzeg czegoś nie strzelił. - Po odzyskaniu miejsca w drugiej lidze nasz zespół jest dopiero w budowie, do końca zbieraliśmy drużynę na wyjazd do Gorzowa i nie wszyscy mogli zagrać dziś na swoich optymalnych pozycjach - tak tłumaczył błędy z pierwszej części i niedokładność w dogodnych sytuacjach trener Kotwicy Piotr Tworek.
Tuż przed przerwą Stilon stracił Łukasza Maliszewskiego, którego dopadły kłopoty mięśniowe i trener Andruszczak nie chciał ryzykować, aby ten uraz się pogłębił. Brak tego doświadczonego gracza był widoczny. Słabliśmy, a rywale pokazywali, że ostatni sezon spędzili w innej lidze. Nakręciła ich dodatkowo kontaktowa bramka. Przy wyniku 2:2 już goście witali się z dogrywką, być może liczyli, że dopisze im szczęście w rzutach karnych, ale to gorzowianie grają dalej! I mają tydzień, aby zaradzić kłopotom widocznym w dzisiejszym starciu, poszukać spokoju w tyle, który być może spróbuje dać, powracający do nas w trybie awaryjnym, po półrocznej przerwie 31-latek Adam Suchowera - dziś wszedł na boisko na zmianę taktyczną, na sam koniec pojedynku. Ostatecznie dwójka młodych środkowych defensorów - Patryk Bil, Adam Gruszecki - też jest dziś wygrana. To przed pojedynkiem ze Stalą Stalowa Wola powinno dodać im znacznie większej pewności siebie.
Pucharowe starcie miało też otoczkę pozasportową, której trochę się obawialiśmy (czytaj: zadymy między nie przepadającymi za sobą grupami kibicowskim). Na szczęście sprawdziło się życzenie kapitana Stilonu Pawła Posmyka i z tej chmury nie spadł żaden groźny deszcz. Więcej o tym w pomeczowym komentarzu pod tym linkiem.
Więcej informacji sportowych szukajcie na Gorzów.sport.pl
STILON GORZÓW - KOTWICA KOŁOBRZEG 3:2 (2:0)
BRAMKI: Maliszewski (7.), Ziajka dwie (26., 90.) - Poznański (56.), Szubert (88.)
STILON: Dłoniak - Somrani, Bil, Gruszecki, Szwiec - Szałas (73. min Świtaj), Wiśniewski Ż , Maliszewski (45. min Mrozek), Timoszyk, Ziajka (90. min Suchowera) - Posmyk Ż .
KOTWICA: Waśków - Kołodziejski (72. min Szutenberg), Poznański, Księżniakiewicz, Rydzak - Nowak, Soczyński, Otręba (53. min Świechowski), Azikiewicz - Bejuk, Szubert Ż .