Młodzież wraca do składu. W końcu [OPINIA]

Na rewolucji kadrowej w Zawiszy najbardziej skorzystają wychowankowie klubu. Młodzi piłkarze muszą pamiętać, że każdą minutę na boisko trzeba sobie wywalczyć.

To nie duży, ale wręcz gigantyczny postęp w porównaniu z tym, co miało miejsce do tej pory. Na palcach jednej ręki można policzyć wychowanków Zawiszy, którzy potrafili przebić się do składu I zespołu. Zamiast tego wychowani na obiektach przy ulicy Gdańskiej zawodnicy notorycznie lądowali w niższych ligach. I to bez względu na to, jak wielką karierę im wróżono. Krzysztof Szal, Jakub Bojas, Paweł Tabaczyński. To tylko trzy i tylko z ostatniego okresu przykłady piłkarzy okrzykniętych "nadziejami", którzy szybko wylądowali na futbolowych peryferiach. Do tego, by było inaczej, brakowało determinacji i samym zainteresowanym, i kolejnym trenerom.

Spadek do I ligi sprawił, że w Zawiszy doszło do wielkiej rewolucji kadrowej. Wszystko wskazuje na to, że jej największymi beneficjentami staną się młodzi piłkarze. Do tej pory szkoleniowcy podchodzili do nich z dystansem, obawiając się, że ich brak doświadczenia negatywnie wpłynie na grę zespołu. Ostatnie sparingi udowadniają, że tak wcale być nie musi. 19-letni Damian Węglarz jest już gotowy na podjęcia wyzwania o miejsce w bramce Zawiszy z Łukaszem Sapelą. Jego rówieśnik Damian Ciechanowski od lat bez powodzenia przebija się do wyjściowego składu. Teraz te starania mogą zostać nagrodzone. W środku pola coraz pewniej czują się Michał Cywiński, Maciej Kona, Kamil Żylski i przede wszystkim Jakub Łukowski. Na swoją szansę czeka też grający w ataku młodzieżowy reprezentant Polski Arkadiusz Gajewski. A to tylko wybrani z całej grupy młodych graczy, którzy wiosną wygrywali mecz za meczem w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów. Teraz czas na większe wyzwania. Oni są już gotowi zaryzykować i je podjąć. Mariusz Rumak, który swoją trenerską przygodę rozpoczynał od pracy z młodymi piłkarzami w Lechu Poznań i Jagiellonii Białystok, powinien wiedzieć, że takie ryzyko może się opłacić.

Gra jest warta świeczki, bo byli wicemistrzowie Polski juniorów - o ile na ekstraklasę byli za słabi, o tyle na jej zapleczu sobie poradzą. Jeden z nich miejsce w składzie ma zapewnione. Wszystko dzięki Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej, który wymaga, by w jedenastce w I lidze był minimum jeden junior. W Zawiszy nie będzie z tym problemów. Chętnych jest sporo, ale każdy z młodych zawodników powinien pamiętać, że ma grać nie dlatego, że tego wymaga regulamin, ale dlatego, że posiadł sportową jakość. Przed nimi jeszcze dużo pracy, jednak obecna sytuacja jest dla nich szansą - być może jedyną, jaką dostaną w piłkarskiej karierze - by zaistnieć w seniorskiej piłce. Jeśli jej nie wykorzystają, podzielą los poprzedników i ugrzęzną na boiskach V lub co najwyżej IV ligi.

Przed Zawiszą jest szansa na otwarcie nowego rozdziału. Wygrać na tym mogą wszyscy. Sukces wychowanków będzie impulsem dla młodych adeptów piłki nożnej. Zobaczą, że w Bydgoszczy jednak można. Przyciągną też na trybuny więcej kibiców. No, chyba że przed sezonem na Gdańską trafi jeszcze armia doświadczonych graczy. Wtedy nadzieję młodzieży szybko znikną.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.