W pięciu meczach grupy A Gortat zdobywał średnio po 11,8 punktu i 7,2 zbiórki. Jak na gracza z ośmioletnim stażem w NBA, o którym wszyscy rywale we Francji mówią, że jest jednym z najlepszych środkowych turnieju - to wynik najwyżej przeciętny.
A na pewno słabszy niż kilku podkoszowych rywali w bezpośrednich starciach. Bośniak Andrija Stipanovic rzucił biało-czerwonym 20 punktów, Rosjanin Andrej Zubkow - miał 21 i siedem zbiórek, Francuz Rudy Gobert - tylko odpowiednio osiem i siedem, ale za to dwukrotnie potężnie blokował rzuty Gortata. Naturalizowany w Izraelu Amerykanin D'or Fisher rzucił z Polską 15 punktów, miał osiem zbiórek. "Polski Młot" żadnego z nich w parkiet nie wbił, rywalizację o dominację w polu trzech sekund przegrywał.
W sumie, podczas 130 minut, które Gortat spędził na parkiecie w pięciu meczach, Polacy stracili o 13 punktów więcej niż zdobyli. To drugi najgorszy wynik w zespole, który pokazuje, że 31-letni środkowy nie jest koszykarzem mającym duży wpływ na dobrą grę drużyny. Pod tym względem najlepsi w zespole Mike'a Taylora są Mateusz Ponitka (+32), Adam Waczyński (+26), A.J. Slaughter (+22). Na dodatek Gortat dwukrotnie pogubił się w zaciętych końcówkach - z Rosją, po jego bezsensownym faulu na graczu bez piłki, rywale wykonali rzadko spotykaną akcję za pięć punktów. Z Francją, w akcji, która mogła dać dogrywkę, zamiast strzelcowi Waczyńskiemu stawiał zasłonę Slaughterowi.