Walkower za pierwszy mecz, kara finansowa, ale bez wykluczenia z pucharów, co oznacza, że czwartkowy mecz w Warszawie się odbędzie. UEFA we wtorek rano poinformowała o karach, jakie nałożyła na FK Kukesi.
Kary są następstwem wydarzeń z pierwszego meczu III rundy eliminacji Ligi Europy. W czwartkowym spotkaniu w 53. minucie mecz został przerwany, ponieważ kamieniem rzuconym z trybun został trafiony Ondrej Duda. Po kilkunastu minutach - pomimo próśb albańskich działaczy, dziennikarzy, a także sztabu szkoleniowego - delegat spotkania postanowił zakończyć mecz. Legia do tego momentu wygrywała z Kukesi 2:1.
Ale kamień, którym Duda dostał w głowę, to niejedyne przewinienie, za które ukarano albański klub. Kukesi odpowiedział również za odpalenie środków pirotechnicznych, rzucanie przedmiotami na murawę, a także wywieszenie transparentu z niedozwoloną treścią ("Koniec meczu będzie końcem waszego życia. Nie jestem Słowianinem, jestem Albańczykiem").
Choć legioniści po tym, jak delegat przedwcześnie zakończył spotkanie, dość szybko opuścili stadion w Tiranie, od początku nie ukrywali, że liczą na to, że rewanż przy Łazienkowskiej się odbędzie. - Przykro mi z powodu incydentu w Tiranie. W piłce nożnej nie ma miejsca na przemoc, ale mam nadzieję, że losy starcia Legia - Kukesi rozstrzygną się na boisku - napisał na Twitterze większościowy udziałowiec stołecznego klubu Dariusz Mioduski. - Sami wiemy najlepiej, że piłka powinna rozstrzygać się na murawie - dodawał na piątkowej konferencji prasowej trener Henning Berg.
Za mecz w Tiranie odpowiedzieć ma też Legia. Delegat UEFA dopatrzył się bowiem, że w trakcie meczu niebezpieczne przedmioty rzucane były również z sektora, który zajmowali kibice z Warszawy. Tego, czy i w jaki sposób zostanie ukarana Legia, dowiemy się 13 sierpnia.