Czesi zagrają z Kanadą o finał hokejowych mistrzostw świata (sobota, godz. 15.15). W kraju oczywiście zapanowało hokejowe szaleństwo, Jaromir Jagr jest (choć wcześniej też był) bohaterem narodowym, a gospodarze turnieju głośno mówią, że Kanadyjczyków też da się pokonać.
- Takiego hokeisty nigdy nie było w Czechach. I śmiało mogę powiedzieć, że nigdy nie będzie - przekonuje były hokeista Tomas Vlasak, trzykrotny złoty medalista MŚ. - Jagr to żywa legenda. Gdziekolwiek się pojawi, skupia uwagę wszystkich. Bez niego hokej już nie będzie taki sam.
- To największa gwiazda tych mistrzostw - nie ma wątpliwości były bramkarz Milan Hnilieka. W Czechach zresztą nie ma ich nikt. Dwa gole i asysta 43-letniego Jagra dały gospodarzom wygraną 5:3 nad Finlandią w ćwierćfinale i awans do czołowej czwórki turnieju. Na stronie serwisu idnes.cz można napisać wiadomość do Jagra - wpisy idą w tysiące. W Czechach w ogóle panuje zbiorowe szaleństwo. Wszystkie mecze gospodarzy w praskiej O2 Arenie ogląda komplet 17 383 widzów (wolne miejsca były tylko na meczu z Francją), a mistrzostwa już są rekordowe pod względem oglądalności - w sumie na trybunach zasiadło 676,979 widzów (poprzedni rekord, 640 044, ustanowiono rok temu na Białorusi) , a przed nami jeszcze mecze półfinałowe i starcia o medale. Ćwierćfinał z Finlandią oglądało w telewizji średnio 1,9 mln Czechów, a ostatnią tercję 2.7 mln - ponad jedna czwarta całej populacji.
![Gigantyczna sensacja! Gauff odpadła. Nieprawdopodobne sceny [WIDEO]](https://bi.im-g.pl/im/a0/79/1d/z30904736II.jpg)
