COPA AMERICA: czas nadać naszym paznokciom status Ś.P.

Prosto z rozgrzanych do czerwoności muraw Argentyny, prosto z oparów potu i rywalizacji tamtejszych szatni, skąpana w blasku klaty chwały Diego Forlana i odurzona do nieprzyzwoitości ilością czekoladowookich brunetów biegających przed jej oczyma nadaje dla Was i tylko dla Was, specjalna wysłanniczka redakcji Ciach na tegoroczne Copa America, Ciachoredaktorka Marina, która kazała zaznaczyć, że wcale nie ma na sobie brzydkich butów. Choć byciu dziewczyną Sergio Romero nie miałaby znowu nic przeciwko.

Jeśli ostatnia kolejka meczów grupowych miała być przedsmakiem tego, co czeka na nas w ćwierćfinałach, to już nie mogę się doczekać. Widowiskowość, efekty specjalne, nieoczekiwane zwroty akcji, szybka zmiana dekoracji i sercowe dramaty - wszystko co rozgrywa się na ziemiach Argentyny pod oficjalną nazwą "Copa America" i nieoficjalną - "spektakl" -  jest na najwyższym, światowym poziomie, którego nie powstydziłby się żaden szanujący się hollywoodzki dramat.

*** Brazylia - Ekwador 4:2

Czyli jak sobie Brazylijczycy wymyślili, jaki niecny plan na kreowanie napięcia podczas turnieju i ryzykowną zabawę na nerwach swoich kibiców , taki w swoim ostatnim meczu grupowym zrealizowali. Z nawiązką. Na pobudkę Argentyny w ostatnim meczu grupowym odpowiedzieli swoim zmartwychwstaniem. Na jej całkowite zdominowanie rywala, odpowiedzieli jego zmiażdżeniem. Na wbite mu trzy gole - swoimi czterema. Czy ktoś jeszcze ma jakieś pytania, poza tym oczywistym, cisnącym się na usta wszystkim, którzy oglądali mecz - "Czyż cieszynki Pato nie były nadzwyczaj widowiskowe?"

No właśnie.

*** Paragwaj : Wenezuela 3:3

embed

No i się doczekałyśmy. Specjaliści od ów sztuki, Urugwajczycy tak ociągali się z wprowadzeniem nutki dramatyzmu w ten turniej i rozegraniem meczu z nieoczekiwanymi zwrotami akcji i golem goniącym gol, że wzięli się do tego reprezentanci z innego kraju z końcówką "gwaj" na spółkę z Wenezuelą. Sześć bramek? W tym dwie w ciągu dwóch minut? Ostatnich minut regulaminowego czasu gry? Po asyście bramkarza? Złowieszczy ddech czekającej na przegranego w ćwierćfinale Brazylii na plecach? Voila! Tak, teraz prezentują się spotkania grupowe na CA. A hasła "niesamowity powrót Wenezueli"/ "szaleńczy pościg Paragwaju" intonowane głosem Dariusza Szpakowskiego aż cisną nam się na usta.

embed

P.S. Czy ktoś może skomentować to zdjęcie?

*** Nachodzą ćwierćfinały!

Bo tym też pięknym akcentem Copa America zakończyło mało-pasjonujący czas meczów grupowych, żarty poszły na bok, remisy odjechały ostatnim pośpiesznym z Argentyny, a manikiurzystki ciachoczytelniczek wszczęły stan podwójnej gotowości. Oto bowiem turniej wchodzi w fazę ćwierćfinałów, gdzie każda wpadka okupowana będzie traumą życiową, sukces przejściem do historii, a mecz nadaniem paznokciom statusu "Ś.P.", Jak to jednak mawiają, nie ważne gdzie, ważne z kim, a ów ćwierćfinały zaszczycą swoją obecnością nie byle jakie zespoły. Będzie to Argentyna, która psotliwy losie, zmierzy się z Urugwajem, Brazylia podejmie Paragwaj, Kolumbia Peru, a na przeciwko Chile stanie rozpędzona Wenezuela. Jednym słowem"będzie się działo", czyli mają Ciachoredaktorki co chciały. l

I z tego miejsca pozdrawiamy moją manikiurzystkę, która przy fragmencie "Argentyna, która psotliwie zmierzy się z Urugwajem" dostała zawału.

*** Kilka łzawych pożegnań

Kolejna faza turnieju ma bowiem to do siebie, że obywa się bez kilku ekip znanych z tej poprzedniej. Z rozdartym więc sercem machamy na pożegnanie Meksykowi, Boliwii, Kostaryce i Ekwadorowi, które żegnają się z udziałem w Copa America. Wyjątkowo energicznie i ocierając ukradkiem płynącą po policzku łzę robię to w kierunku mojej boliwijskiej miłości , która od początku była skazana na tragizm i niezrozumienie świata.

Pa, Pa, Marcelo

*** Kącik Diego Forlana

...kącik, który zawrze się dziś w jednym zdjęciu, ale jakże wymownym zdjęciu.

Takie tam z balkonu ciachoredakcji.

*** Kącik złamanych serc. Albo łamaczy serc. Albo właściciela serca o którego tak zaciekła walka się toczy.

Tak, tak, dziewczęta, tereny Ameryki Południowej zobowiązują, a Leo Messi staje się głównym bohaterem rozgrywającej się tam telenoweli. I choć na potrzeby realizatora luksusowa hacjenda została zamieniona ma murawy, a David Villa pozbawiony czepka pokojówki, to dramatyzm pozostaje na tym samym poziomie.

Na nic się zdały moje usilne próby wyciszenia sprawy, lekkiego zatuszowania nietaktu na linii Leo-Sergio, ganienie ich mniejszymi bądź większymi wyrazami dezaprobaty, ba! błagania o nie roztrzaskiwanie dawidowego serca. Mleko się rozlało, sekretne czułości, przestały być sekretnymi, tajemnica się wydała i plotka zwyczajnie poszła w świat. Cóż, najwyraźniej nikt nie powiedział Kunowi, że wakacyjne romanse mają to do siebie, że nie pozuje się z jego dowodami na okładkę popularnego krajowego dziennika.

I wcale nie nabierzesz nas na to, że Leo też jest tutaj winny.

A prawdziwa miłość, być może nie popierana przez papę Maradonę, zakazana ze względu na różnicę pochodzenia, ale przeznaczona dla Leo przez los, cierpi w samotności, pytana przez prasę o reakcję na całe zdarzenie, odmawia komentarza i odpowiada tylko wymownym bólem wymalowanym na twarzy.

Nawet przecinek jest jakiś taki smutniejszy.

Marina

Więcej o:
Copyright © Agora SA