COPA AMERICA: wcale nie to miałyśmy na myśli kiedy prosiłyśmy, żeby coś zaczęło się dziać

Prosto z rozgrzanych do czerwoności muraw Argentyny, prosto z oparów potu i rywalizacji tamtejszych szatni, skąpana w blasku klaty chwały Diego Forlana i odurzona do nieprzyzwoitości ilością czekoladowookich brunetów biegających przed jej oczyma nadaje dla Was i tylko dla Was, specjalna wysłanniczka redakcji Ciach na tegoroczne Copa America, Ciachoredaktorka Marina, która kazała zaznaczyć, że wcale nie ma na sobie brzydkich butów. Choć do bycia dziewczyną Sergio Romero nie miałaby znowu nic przeciwko.

Myślałyśmy raczej o czymś w stylu no wiecie, gradu spektakularnych goli po których opadła by nawet szczęka Jacka Gmocha, o kilku czerwonych kartkach zmuszających do nazwania sędziów...ech no dobrze wiecie jak, bójkach z rozdzieraniem szat, ewentualnie nawet wbiegnięcie jakiejś szalonej ciachoredaktorki na murawę i porwanie Diego Forlana. Pod żadnym pozorem, ba! nawet przez myśl mi nie przeszło, że w ramach realizacji hasła "niech się coś zacznie dziać" udział Urugwaju w Copa America zawiśnie na włosku. Bardzo, bardzo cienkim włosku. Ale od początku:

*** Kostaryka - Boliwia 2:0

 

No dobrze, nie będę ukrywać, że był to najbardziej pasjonujący pojedynek, jaki przyszło mi oglądać, albo że obudzona w środku nocy potrafię wymienić nazwiska jedenastki Boliwii,, a plakat Kostarykanów z odbitymi śladami szminki wisi nas moim redakcyjnym biurkiem. Prawda jest taka, że jedynym smaczkiem tego meczu z udziałem dwóch łacińskich kopciuszków był fakt, że jego zwycięzca w razie blamażu Argentyny zastąpi ją w dalszej części turnieju. Okej, drugim smaczkiem. Pierwszym był boski Marcelo Moreno, z którym przeżyłam bardzo intensywny dziewięćdziesięciominutowy romans.

embed

Romans ten nie będzie jednak trwał dłużej niż kolejne dziewięćdziesiąt minut, gdyż po wbiciu dwóch goli przez reprezentację Kostaryki, kadra ojczyzny mojej tymczasowej miłość jest już w praktyce poza turniejem.

embed

Szkoda.

*** Urugwaj - Chile 1:1

embed

Nie wmawiajcie mi, że wszystko jest w porządku, że słońce dalej stoi na swoim miejscu, a ziemia nie przestała wokół niego krążyć .Reprezentacja Urugwaju remisuje drugi mecz z rzędu. Nic nie jest w porządku. Koniec świata jest blisko. Może i walka była zacięta, może i Luis Suarez szalał w polu karnym niczym wytrawny lis, może i pressing w wykonaniu Chile był imponujący,, ale...ale...to wciąż remis! wciąż brak gola strzelonego przez Diego! wciąż tylko jeden punkt na koncie, co sprawia, że awans do ćwierćfinału nie zależy już tylko od nich samych.

 

Po wzięciu głębokiego oddechu, policzenia do 34743 i na spokojnie przemyślenia całej sytuacji i jej tragizmu doszłyśmy do wniosku, że to tylko taki zabieg marketingowy Urugwajczyków, którzy w odpowiedzi na nasze narzekania na minimum emocji i bramek w meczach z ich udziałem i żeby to zmienić z premedytacją stawiają wszystko na jedną kartę, zostawiając sobie ostatni mecz na popis swoich umiejętności, by z przytupem i w blasku chwały wejść do następnej rundy. I błagamy, pozwólcie nam w to uwierzyć.

embed

*** Peru - Meksyk 1:0

 

Wygrana Złotego Pucharu najwyraźniej zaspokoiła obecne ambicje Meksyksanów, albo tez wyczerpała wszystkie ich zasoby sił, albo zrobiły to prostytutki gdyż gdzieś zapodziała się ta drużyna, TEN Meksyk, który rok temu narobił strachu Argentynie w RPA. Rywalom bez większego problemu udało się wyrzucić Groszka i spółkę z turnieju, ale skoro przed tym nie uchronił ich nawet śliczny Hieram Mier....

embed

..to znaczy, że nic nie było już w stanie. Zresztą każdy byłby bezradny, gdyby przeciwnik, tak jak to zrobiło Peru wyciągnął broń najcięższego kalibru, broń choć szkoły hiszpańskiej, to skuteczną zawsze i pod każdą szerokością geograficzną....

embed

*** Argentyna obwinia Messiego, a Messi żałuje i tęskni

Co słychać w obozie Argentyny? Ano wszystko po staremu. W oczekiwaniu na ostatni grupowy mecz mający zadecydować o jej wyjściu z grupy i zachowaniu resztek honoru na CA trwa ogólnonarodowy i także międzynarodowy maraton obwinianie o wpadkę każdego ze sztabu reprezentacji po kolei, poszukiwania nowego trenera oraz dyskusje "czy Messi na pewno jest najlepszym piłkarzem na świecie?" oraz "dlaczego nim być nie powinien, skoro nie rozegrał meczu w pojedynkę, nie zdobył dziesięciu bramek i nie wymienił się koszulkami z całą jedenastką Kostaryki".

embed
embed
embed

Sam zaś główny zainteresowany wydaje się całkiem przybity, nie wykazuje chęci do przytulania Kuna, chyba żałuje wcześniejszych czułości. Zamiast romansować podczas treningów, siada na trawie, zamyka się w sobie i rozmyśla, wspomina, tęskni...i mylą się ci, którzy myślą, że tęskni za swoją formą z Camp Nou.

*** A Brazylii jest goło i wesoło

W przeciwieństwie do swoich odwiecznych rywali Canarinhos humory dopisują - remis w pierwszym meczu wciąż mogą tłumaczyć rozgrzewaniem się przed prawdziwą turniejową formą, a do kolejne spotkanie dopiero długie godziny przed nimi. Jak się do niego przygotowują? W sposób podpatrzony od swoich kolegów z Europy, jak widać po zdobytym MŚ i ME niezawodny: dowcipkując, dokuczając sobie nawzajem, żartując, szturchając i wykonując różne figury, których treningiem w tradycyjnym pojęciu i pierwotnej definicji nikt by nie nazwał.

embed
embed
embed

Co nie oznacza, że nie obraziliby się na takie stwierdzenie...

embed

P.S. Ogłaszam drugi nabór do fanklubu czupryny Davida Luiza - dla pierwszej piątki nowych członkiń voucher na trwałą ondulację. Jakieś chętne?

*** Kącik Diego Forlana

Trochę sobie pomarudziłam, trochę strzelecką formą naszego bożyszcze zganiłam, ale to nie zmienia faktu, że sama jego obecność na boisku trzymała mnie rozdygotaną z emocji dosłownie dwa centymetry od ekranu telewizora. Ach, tylko spójrzcie jak on pięknie skakał..

embed

...jak pięknie triumfował!

embed

..jakim pięknym był mediatorem w mini bójce swoich kolegów...

embed

I co najważniejsze:

Widzicie ten moment? Widzicie?

embed

Bo ja widzę też tą wyłaniającą się z koszulki błękitną podkoszulkę....

embed

...która ani trochę piękna nie była.

W ogóle.

Marina

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.