COPA AMERICA: niech się coś wreszcie zacznie dziać, ładnie prosiiimy!

Prosto z rozgrzanych do czerwoności muraw Argentyny, prosto z oparów potu i rywalizacji tamtejszych szatni, skąpana w blasku klaty chwały Diego Forlana i odurzona do nieprzyzwoitości ilością czekoladowookich brunetów biegających przed jej oczyma nadaje dla Was i tylko dla Was, specjalna wysłanniczka redakcji Ciach na tegoroczne Copa America, Ciachoredaktorka Marina, która kazała zaznaczyć, że wcale nie ma na sobie brzydkich butów. Choć byciu dziewczyną Sergio Romero nie miałaby znowu nic przeciwko.

*** Urugwaj - Peru 1:1

No dobra, nikt nie przyzwyczaił nas do braku gradu goli i emocji pędzących jedna za drugą w meczach z udziałem Urugwaju, ale spokojnie, dajmy chłopakom się rozkręcić, nie od razu klatę Diego Forlana wyrzeźbiono. Po tradycyjnym obwąchiwaniu przeciwnika, rozgrzewaniu się w pierwszym meczu turnieju, bez zbędnych uniesień nastąpiła chłodna sprawiedliwa wymiana ciosów, jeden za jeden, bramka za bramkę, a statystyki strzelonych goli w CA podniosły się z poziomu zero z przecinkiem. Dla mundialowych sentymentalistek (czy dla siebie też) dodamy, że bramkę zdobył Luis Suarez, a Muslera prawie że zmusił do ubrania okularów przeciwsłonecznych vipów w pierwszy rzędach. Ach, prawie jak za starych dobrych czasów...

*** Chile - Meksyk 2:1

Bo co to za międzynarodowy turniej bez porządnej afery w tle? Zaledwie na sekundy przed pierwszym gwizdkiem rozpoczynającym debiut rodaków Chicharito w CA światło dzienne ujrzał skandal, którego nie powstydziłaby się reprezentacja Francji, czyli: sześciu reprezentantów Meksyku+impreza+alkohol+prostytutki = wyrzucenie z kadry na czas nieokreślony. Ale dziś nie o tym, choć może nieobecność połowy podstawowego składu Meksykanów ma w ich porażce coś do powiedzenia. Do powiedzenia więcej miało na boisku za to Chile, którego dwa gole, oba z rzutów rożnych zapewne nie dały spać w nocy Antoniemu Piechniczkowi od nadmiaru wrażeń.

*** Argentyna - Kolumbia 0:0

Najwyrażniej nikt nas uprzedził, że głównym sponsorem strategicznym turnieju zostało w ostatniej chwli słowo "remis" , ale też nikt nie wspominał, że gospodarze wysłali swoją formę na wakacje. No chyba, że na razie się tylko z nami pieszczotliwie droczą i kokietują nieporadnością na boisku, bo przecież my, wy i oni wiemy, że atak w składzie: Aguero, Higuain, Messi i Tevez stać na coś więcej niż okrągłe zero w wyniku.

Na razie jednak Argentyna przelewa swoje żale do piłkarzy na litry tuszu zużyte na nagłówki "Sensacja!" "Skandal!" "Blamaż!" "Wstyd" i choć akurat tusz skończył się w naszej redakcyjnej drukarce, to patrząc na Kolumbię, która nie zakwalifikowała się do mundialu od 1998 roku, tak jakby trochę z nimi zgadzamy. Zwłaszcza, że w swoich ładnych biało-błękitnych trykotach stoją teraz pod ścianą i żeby przejść do następnego etapu turnieju muszą wygrać ostatni mecz w grupie. I samo to, że się o to martwimy, niech najlepiej poświadczy o dramatyzmie sytuacji.

*** (Jeżeli jesteś Davidem Villą pod żadnym pozorem nie czytaj dalej tego tekstu!)

Tak, tak drogie dziewczęta, w tym momencie ciachoredaktorka Marina czuje się rozdarta jak nigdy przedtem, rozdarta pomiędzy triumfalnym stwierdzeniem "a nie mówiła, że coś tu się kroi", "a nie ostrzegałam przytulańcami, całusami i słit fociami!!", a wszechogarniającym współczucia dla jednego smutnego Hiszpana porzuconego na ziemiach Barcelony. Nazywany przez nas umownie "wakacyjnym romansem" niezwykle bliski kontakt jaki nawiązał się między Leo a Sergio podczas tego lata trwa w najlepsze, a arsenał czułości z wspólnymi żarcikiami, czułe dotknięciami dłoni, namiętnymi uściskami nie ma końca...

Tak nam przykro, David...

*** Kącik Diego Forlana

Nie ma co ukrywać, że nasz jeden z głównych powodów dla których z zapartym tchem śledzimy Copa America ma anielską blond czuprynę, legendarną na świecie klatę i szlachetne imię Diego. Diego, który wbrew pozorom, które udało nam się stworzyć dnia wczorajszego zdjęciem bez koszulki i z taboretem , wcale sobie teraz nie wakacjuje, a bierze udział w argentyńskim turnieju. I by nie zawieść podczas jego trwania naszych oczekiwań zaciekle ćwiczy, ale jak ćwiczy! To nie są zwykłe ćwiczenia, to akty sztuki! rozgrywające się na naszych oczach spektakle! piękna! kropelki potu tańczące zapierający dech w piersiach taniec na jego czole!

REUTERS/HENRY ROMERO

AP/Ramon Espinosa

AP/Ramon Espinosa

Wody! Wody!

*** Czy tylko redaktorka Marina , że z maskotką Copa America jest coś nie tak?

Bo twierdzimy że jest dziwna, baaardzo dziwna, nawet lekko przerażająca w ten całkiem niefajny sposób i naprawdę nie chciałybyśmy jej spotkać w ciemnym zaułku w środku nocy. Tangolero w pierwotnym zamyśle miał przypominać ptaka będącego symbolem Argentyny i jej reprezentacji zagrzewając ją do walki, ale my patrząc na niego obiecujemy nie pisnąć już ani słowa na temat urody naszych Slavka i Slavko Co prawda żadna gazeta nie rozpisuje się na razie o tym jak to śmiertelnie przestraszeni piłkarze wybiegali z boiska po pojawieniu się Tangolero na murawie, albo sędziowie zahipnotyzowani jego trójwymiarowym spojrzeniem dyktowali karne z kapelusza, ale sądzimy że to tylko kwestia czasu.

embed

I choć sama uważam, że to bardzo krzywdzące porównanie, to niektórzy twierdzą, że gdyby Mesuciątko miało ciut dłuższą szyję mogłoby dostać angaż jako jej dubler i dorobić sobie trochę do pensji Realu.

embed

Marina

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.